autor: Piotr Bielatowicz
Prince of Persia: The Two Thrones - przedpremierowy test
Trzecia część lubianej serii rozchodzącej się w milionach egzemplarzy sztuk - czy niezbyt korzystne wrażenie wyniesione z targów GC zmieni dobrą passę Księcia Persji? Raczej nie. :-) Pełniejsza odpowiedź w naszym beta teście.
Przeczytaj recenzję Prince of Persia: Dwa Trony - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PS2.
Przygody Księcia Persji należą zdecydowanie do jednej z najważniejszych serii w historii elektronicznej rozrywki, plasując się w ścisłej czołówce gier zręcznościowo-przygodowych. Rozwodziłem się już jednak nad nią przy okazji zapowiedzi Warrior Within, która okazała się hitem dorównującym swej poprzedniczce. Sukcesowi trójki zaszkodzić może chyba tylko nasycenie tematem lub zawalenie któregoś z kluczowych elementów przez autorów. Jak wynika jednak z wstępnego zapoznania się z grą, prawdopodobieństwo takiej sytuacji jest znikome.
Od pierwszych chwil uruchomienia bety uderza nas klimat – mroczny, przywołujący na myśl raczej część drugą niż rozpoczynające serię w trójwymiarze Sands of Time (nie wliczam wypadku przy pracy – pecetowego Prince of Persia 3D). Substytut intra stanowią urywki scenek, ze ślicznym kolażem ręcznie rysowanych artworków w tle z prerenderowaną grafiką 3D. Całość cechuje aż może nazbyt dynamiczny montaż, z voice overem obowiązkowo zachrypniętego lektora o basowym, złowieszczym brzmieniu – wykorzystany on został do skrótowego przedstawienia fabuły.
Książę został w niej po raz kolejny wykiwany przez „złych”, i aby temu zapobiec, musi stoczyć heroiczną (a jakże) walkę z siłami nieczystymi, reprezentowanymi przy okazji ponoć również przez alter ego samego księcia. Ogółem, nic wybijającego się ponad inne tego typu produkcje, za wyjątkiem może strony estetycznej. Nieco irytujący jest za to brak możliwości włączenia podpisów, zarówno w filmikach, jak i podczas scenek podczas gry. Nieco zniechęcić to może osoby słabiej znające angielski. Za lekki minus poczytać można także niemożność pomijania scenek przy drugim ich oglądaniu.
Prezentację gry miałem okazję zobaczyć już parę miesięcy temu, podczas targów Games Convention w Lipsku, i muszę przyznać, iż wrażenie wyniesione stamtąd było zdecydowanie negatywne. Na pierwszy rzut oka z nowości w grze pojawiały się tam tylko częste szarpanie animacji, aż niemiło było patrzeć, oraz jazda rydwanem (zwalniająca jeszcze gorzej). Wersji beta, którą otrzymałem około trzech miesięcy później, wciąż brakuje trochę do perfekcji pod paroma względami, widać jednak naprawdę dużą ilość pracy włożonej w dopracowanie tego tytułu. Jeśli autorzy utrzymają takie tempo aż do premiery, końcowy produkt nie powinien mieć większych problemów z ponownym podbiciem serc graczy (oraz portfeli).
Framerate w obecnej wersji miewa dość częste, ale lekkie i jedynie chwilowe zwolnienia. Sama zaś grafika prezentuje się jak zwykle w tej serii bardzo smacznie. Ładna, stonowana kolorystyka ożywiona jasnymi ogniami (pochodnie, lawa) i miedziano-złotymi elementami jest nie tylko przyjemna dla oka, ale buduje też doskonale klimat świata opanowanego przez demony i mroczne siły. Dużo w grze zaimplementowanych jest też różnego rodzaju optycznych zmiękczaczy obrazu, od mgieł przez lekkie poświatę wokół obiektów – może nie aż tak rzucającą się w oczy jak w Fable, ale i tak wpływającą na odbiór. Zwłaszcza że w testowanej wersji zdarzało się w przypadkowych sytuacjach tym efektom nagle znikać, co wypadało średnio.