autor: Maciej Hajnrich
UFO: Kolejne Starcie - przed premierą - Strona 2
UFO: Aftermath to strategia turowa czerpiąca garściami z dawnego przeboju UFO: Enemy Unknown. Początkowo gra nosiła tytuł Dreamland Chronicles: Freedom Ridge i była tworzona przez zespół Mythos Games.
Przeczytaj recenzję UFO: Kolejne Starcie - recenzja gry
Jakieś dziesięć lat temu zetknąłem się z serią UFO. Były to: Enemy Unknown oraz X-Com Apocalypse, jedne z najlepszych gier strategicznych, o których mnóstwo graczy z pewnością jeszcze pamięta. Czas więc najwyższy, abyśmy ujrzeli godnego następcę, tym bardziej, że sprzętowe możliwości współczesnych komputerów aż proszą się o kolejną część serii. I chyba nikogo nie dziwi, że prace nad następną grą trwają już od dłuższego czasu. Jedyne, co może zastanawiać, to dlaczego dopiero teraz? Nad Aftermath pracował ten sam zespół – Mythos Games, który stworzył wyżej wspomniane tytuły. Ale minęło trochę czasu, zanim gra „dojrzała” do obecnego stanu. Pierwotny tytuł brzmiał Dreamland Chronicles: Freedom Ridge, następnie Ufo: Freedom Ridge, aż w końcu przyjął nazwę dobrze już znaną - Ufo: Aftermath. Nasi sąsiedzi znacznie odbiegli od pierwowzoru, nie spełniając tym samym założeń towarzyszących tworzeniu DC:FR. I stąd tyle zamieszania. Zanim przyjdzie nam przekonać się, czy wyszło to grze na dobre, przyjrzyjmy się jej nieco bliżej.
Jak sam tytuł wskazuje, a co jeszcze dobitniej widać w logo gry, będziemy mieli do czynienia z obcymi (kosmitami, ufoludkami, czy jakkolwiek by ich nie nazwać). To właśnie oni (Oni?) pewnego dnia nadlecieli ogromnym statkiem kosmicznym i zatruli całą wyższą atmosferę Ziemi, pokrywając ją wielkimi chmurami zarodników. Były tak gęste, że słońce nie mogło się przez nie przedostać, toteż później owy czas nazwany został „Półmrokiem”.
W pewnym momencie wisząca w powietrzu „masa” zaczęła opadać na ziemię i minęło zaledwie kilka dni, kiedy ulice, domy, ujścia wody, zwierzęta, ludzie... Wszystko zostało pokryte. Tak nastał „Zmierzch”, po którym na Ziemi zabrakło większości wyższych form życia. Społeczność całego świata, ze swoimi rządami na czele, nie zdążyła odpowiednio zareagować na zaistniałą sytuację. Ludzie nie byli zresztą świadomi tego, co ich czeka.
Jednak nawet w takich sytuacjach znajdzie się ktoś, kto przeżyje. Gdzieś w podziemnych bunkrach, z zapasami żywności i tlenu przeczeka jakiś czas... No właśnie. Po kilku tygodniach zarodniki zaczęły wchłaniać się w glebę, a atmosfera rozrzedzać. Przynajmniej na jakiś czas. I to właśnie od tego momentu rozpocznie się rozgrywka. Gracz, sterując garstką ludzi, musi odkryć, co się stało i jeśli to możliwe (a tak byłoby najlepiej), zemścić się.
UFO: Aftermath będzie grą taktyczno-strategiczną. Zadaniem gracza będzie zarządzanie bazami, grupami komandosów oraz panowaniem nad zajętym terenem. Jedną z ważniejszych ról odegra „biomasa”, czyli plątanina „cienkich pełzadeł” (jak pozwoliłem sobie to nazwać), obejmujących coraz większą część kuli ziemskiej. Zdobywanie terenu jest ważne z tego względu, że im więcej się go kontroluje, tym większą mocą się dysponuje. Przez to eliminacja wrogów staje się łatwiejsza, wynajdywanie nowych technologii – jest ich około 70 - zajmuje mniej czasu, a odpieranie biomasy jest bardziej skuteczne. To strategiczna strona gry. Taktyczna to ta, w której gracz będzie toczył walki z najeźdźcami – obcymi i wszelkimi mutantami, w sumie około 25 odmian – stając z nimi twarzą w twarz.