Two Point Hospital Recenzja gry
autor: Michał Wasiak
Recenzja gry Two Point Hospital – zwariowana strategia w kitlu
Hej dinozaury, pamiętacie Theme Hospital? Zgadza się, już 21 lat minęło od wydania tej kultowej gry. Dziś legendarna strategia powraca w nowych, współczesnych szatach. Zakładajcie fartuchy oraz rękawiczki i do dzieła!
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- wierność pierwowzorowi, czyli Theme Hospital;
- komediowy klimat;
- przyjemna oprawa graficzna i muzyczna;
- dobrze pomyślany tryb kariery.
- brak zasadniczych nowości przy ogromnym potencjale, jaki daje szpitalna tematyka;
- nieco toporna mechanika;
- niedostatki interfejsu i sterowania;
- brak możliwości ingerencji w kształt budynków szpitala i budowę pięter;
- powtarzalność pierwszej części rozgrywki;
- prosta, nieskomplikowana ekonomia.
Każdy z nas chciałby być wiecznie piękny, młody i zdrowy. Niestety, jakże często proza życia weryfikuje te marzenia! Wieczorem idziesz spać, mając tyle ambitnych planów na jutro, po czym budzisz się następnego dnia, patrzysz w lustro i z przerażeniem odkrywasz, że… twoja głowa zmieniła się w wielką żarówkę. Innym razem siedzisz sobie w parku i podziwiasz zachód słońca, unosisz dłoń, by lekko osłonić oczy przed ciepłymi promykami i z przerażeniem widzisz swoją rękę, składającą się z dziesiątków sześcianów. W takich sytuacjach nie licz na niewydolną polską służbę zdrowia, tylko jak najszybciej skorzystaj z usług szpitali hrabstwa Two Point. Tylko tam znajdziesz najlepiej wykwalifikowaną kadrę, która zawalczy o Twoje zdrowie, gdy inni lekarze dawno pouciekali z gabinetów na Twój widok!
A może chcesz dołączyć do tej elity światowej medycyny? Two Point potrzebuje zdolnych menedżerów, którzy rzucą się w wir pracy i pokierują naszymi renomowanymi lecznicami. Nie czekaj, tylko wyślij swoje CV!
Theme Hospital
Theme Hospital to produkcja wydana w 1997 jako druga z pięciu strategii ekonomicznych z komediowej serii Theme. W grze zarządzaliśmy szpitalami w kolejnych dwunastu misjach, mając za zadanie utrzymać wysoki poziom lecznictwa oraz odpowiedni bilans szpitalnego budżetu. Unikatowa (wtedy!) mechanika rozgrywki i świetny humor poskutkowały czterema milionami sprzedanych kopii (i niepoliczalną liczbą „piratów” oferowanych na bazarach). Ekipa odpowiedzialna za Theme Hospital weszła później w skład Lionhead Studios i wzięła udział w pracach nad między innymi Black & White oraz Fable).
Similia similibus curantur
Każdego, kto zaczynał swoją przygodę z grami w latach 90. (lub wcześniej), nachodzi czasem ochota na sentymentalne wspomnienia. Niczym nestorzy rodu w Wigilię, gracze ci siadają przy kominku, pykają fajkę i snują opowieści o Atari, Amidze, Windowsie 3.11, Prince of Persia i innych antykach z lat ich dzieciństwa. Jednym ze stałych elementów tych retrospekcji jest bez wątpienia kultowe Theme Hospital.
Osobiście też pamiętam tamte czasy, gdy na komputerze kumpla odpalałem tę grę, klikałem jedną z opcji wskazywanych przez wąsatego profesorka i z wielkim zapałem zaczynałem rządy w kolorowym szpitalu, pełnym pacjentów z przedziwnymi chorobami. Taka nostalgia dopadła też chyba byłych pracowników Bullfrog Productions i jednocześnie autorów owego tytułu, skoro dwie dekady później zdecydowali się oni założyć nowe studio i wrócić do swej słynnej i wciąż niezapomnianej strategii. Two Point Hospital bowiem, pomimo innej nazwy, to bezpośredni współczesny następca strategii ekonomicznej z 1997 roku.
W Two Point Hospital, podobnie jak w Theme Hospital, obejmujemy posadę dyrektora szpitala, tym razem w fikcyjnym rejonie – hrabstwie Two Point – miejscu, gdzie ludzie nie chorują w zwyczajny sposób. W głównym trybie gry – kampanii, zrealizowanej na prześlicznej i nieco karykaturalnej mapce – przychodzi nam zarządzać kolejnymi lecznicami w misjach o wzrastającym poziomie trudności. Pierwsze etapy stanowią raczej samouczek i stopniowo tłumaczą wszystkie aspekty gry, kolejne zaś stawiają nas w obliczu coraz bardziej skomplikowanych wyzwań.
Salus aegroti suprema lex
Każdy, kto miał cokolwiek do czynienia z Theme Hospital, od razu zauważy zasadnicze podobieństwo pomiędzy tym tytułem a Two Point Hospital. Twórcy nie wymyślali prochu na nowo, tylko postanowili adoptować do współczesnych realiów i usprawnić to, co zdało egzamin 21 lat temu.
I tak oto na początku gry otrzymujemy do dyspozycji spory budynek (który możemy później powiększyć o kolejne pawilony) z zadaniem wypełnienia go oddziałami i gabinetami, w których zatrudniania przez nas kadra będzie spieszyć z pomocą medyczną lokalnej społeczności. Problemy, z jakimi przychodzą do nas obywatele Two Point, są absurdalne i niezwykłe – zrośnięta wielka brew, spadek rozdzielczości pacjenta w chorobie zwanej pikselozą czy zamiana skóry chorego w jeans – to tylko kilka przykładów ze zwariowanego podręcznika do patologii, obowiązującego studentów medycyny w Two Point.
Każdy zgłaszający się pacjent przechodzi najpierw proces diagnostyki, rozpoczynany przez lekarza rodzinnego. W zależności od złożoności schorzenia do właściwego rozpoznania potrzebna może być wizyta w różnych pracowniach i skanowanie dziwnymi urządzeniami. Podobnie ma się rzecz z leczeniem – dużą część chorób pokona pigułka ze szpitalnej apteki, inne jednak wymagać będą specjalistycznych urządzeń, a nawet operacji. Im trudniejsza do wyleczenia franca, tym większy rachunek za terapię otrzyma pacjent.
Sprawne działanie szpitala zapewnia personel czterech kategorii – lekarze, pielęgniarki, asystenci i konserwatorzy. Każdy pracownik ma swoje mocne i słabe strony, może posiadać różne specjalizacje, ma też oczywiście określone oczekiwania płacowe i szkoleniowe. W trakcie pracy w naszym ośrodku personel rozwija się, awansując na pięciostopniowej drabince zawodowej, jeśli jednak chcemy, by nasz podwładny zyskał konkretne umiejętności, musimy zorganizować mu kurs, prowadzony przez doświadczonego instruktora (może to być któryś z naszych pracowników).
Zarządzanie rozrastającym się szpitalem staje się stopniowo coraz trudniejsze – w późniejszej fazie gry pojawiają się wypadki masowe, wizytacje VIP-ów czy choroby zakaźne, przenoszące się na kolejnych pacjentów. Musimy więc podejmować liczne interwencje i na bieżąco przemeblowywać szpital, by sprostać tym wyzwaniom. Czasem trzeba zadziałać szybko i ręcznie wytłuc szerzące się zarazy.
Wszystko to jest o wiele łatwiejsze, gdy od początku odpowiednio zaplanujemy rozkład pomieszczeń. Budując sale i gabinety, musimy pamiętać o właściwej przepustowości korytarzy czy sensownym przepływie chorych pomiędzy pokrewnymi oddziałami, a także o estetyce szpitala, ogrzewaniu czy bezpieczeństwie pożarowym. Szkoda jednak, że nie wprowadzono pięter, a kształt i wielkość pawilonów zostały z góry ustalone i nie podlegają przebudowie. To mocno ogranicza nas w tworzeniu szpitala naszych marzeń i zmusza do kombinowania w przedziwnych predefiniowanych układach.
Anceps remedium melius quam nullum
Ogólnie rzecz ujmując, całość mechaniki przy dużej wierności Theme Hospital przeszła w TPH sporo pozytywnych mniejszych i większych korekt. Interfejs stał się bardziej funkcjonalny, odpadła połowa klikania, jaką w Theme Hospital trzeba było uskuteczniać nawet przy najprostszych czynnościach (w tym męczące zamawianie elementów przed ich umieszczeniem w szpitalu). W urządzaniu naszej lecznicy pomagają wygodne nakładki – pokazujące, które miejsca należy upiększyć, a które lepiej ogrzać. Wykresy i statystyki są teraz łatwo dostępne i przejrzyste, a rozwój placówki sensownie mierzony za pomocą kolejnych poziomów i gwiazdek.
Niestety, odniosłem wrażenie, że implementując wspomniane poprawki, twórcy zatrzymali się w pół drogi. Najbardziej doskwiera brak możliwości zapisywania stworzonych przez nas pomieszczeń – gdy za każdym razem na początku scenariusza należy postawić cztery gabinety internistyczne i każdy trzeba przygotować od podstaw, aż wyje się do księżyca o taką opcję. Jakby tego było mało, wszystkie elementy w naszej lecznicy musimy rozmieścić ręcznie – montowanie grzejników i klimatyzatorów, ustawianie roślinek czy ławek na początku bawi, ale później zmienia się w irytujący maraton klikania.
Niełatwo też zarządza się personelem – w przeznaczonym do tego panelu ewidentnie brakuje bardziej jednoznacznej identyfikacji pracowników z miejscem wykonywania pracy, opcji zaplanowania szkoleń na dalszy czas, przydzielania sektorów dozorcom czy też łatwiejszego (tj. wymagającego mniej klikania) przypisywania do konkretnych zadań. Przydałaby się także funkcjonalna minimalistyczna mapa, z poziomu której moglibyśmy wydawać część poleceń.
Aby już zupełnie nie dać odpocząć naszym palcom od nieustannego wciskania lewego przycisku myszy, gra non stop przysyła na skrzynkę mailową te same wiadomości, każące nam ustosunkować się do kwestii awansów pracowników czy leczenia wymagającego niezakupionego jeszcze sprzętu. Aż prosi się, by wprowadzić w tych kwestiach opcję ustalenia polityki szpitala, obowiązującej w każdym z podobnych przypadków.
Przy współczesnych wariacjach na temat dawnych hitów zawsze musi paść pytanie – ile zmienić, by nie odgrzać kotleta, a ile zachować, by nie stracić unikatowego klimatu i atutów oryginału. Klasycznym przykładem przekombinowania są chociażby nowe (zaczynając od teraz już relatywnie starej „piątki”) części The Settlers. Grając w nie, w ogóle nie czuje się łączności z kultowym pierwowzorem. W przypadku Two Point Hospital jest przeciwnie – nie ma obaw o brak wierności ideałom, odniosłem nawet wrażenie, że spokojnie można by wprowadzić do gry nieco więcej świeżości, szczególnie jeśli chodzi o sam rdzeń mechaniki rozgrywki.
Twórcy bardzo sztywno trzymają się archaicznego modus operandi Theme Hospital, który można opisać wzorem: jedna czynność = jedno pomieszczenie = jeden pracownik (wyjątków od tej reguły jest bardzo niewiele). Odtwarzanie tego schematu bez żadnych korekt uczyniło rozgrywkę dość toporną, jak na współczesne standardy tycoonów. Na przykład, chcąc zwiększyć wydajność oddziału, próbowałem zatrudnić drugiego pielęgniarza, niestety – zawsze kończyło się to wyjściem z pomieszczenia tego pierwszego. Innym razem zauważyłem, że gdy dozorca wpadł podlać kwiatki, po każdej nawodnionej roślinie wychodził z pomieszczenia, chwilę stał na korytarzu i wchodził ponownie, by podlać kolejną.
Brakuje także opcji tworzenia bardziej rozbudowanych departamentów, z wieloma pracownikami i urządzeniami. Nawet blok operacyjny jest pojedynczym pokojem, do którego wchodzi się bezpośrednio z korytarza – a gdzie śluzy, szalony oddział pooperacyjny i anestezjolog znieczulający helem z balonów, pytam! Gabinetowy paradygmat nie ominął nawet takich kwestii jak marketing – tu też musimy postawić salę PR-owców i zatrudnić asystenta. Naprawdę część z zadań szpitala można by realizować według innego schematu.
Tematyka szpitalna oferuje mnóstwo innych możliwości urozmaicenia rozgrywki – od podzielenia pacjentów na przywożonych z ciężkimi stanami przez pogotowie na oddział ratunkowy i na wizytujących przyszpitalne poradnie, poprzez wprowadzenie większej liczby profesji w lecznicy (woźni jednocześnie sprzątają i dłubią przy bardzo drogim sprzęcie medycznym), na złożonym w realu, a tu mocno uproszczonym aspekcie zaplecza administracyjno-technicznego kończąc. Sam, będąc pracownikiem szpitala, z radością zobaczyłbym satyryczną szpilę wbitą przez Two Point Studio w nazbyt liczne działy zarządzania i kadr tego typu placówki.
Two Point Hospital doskwiera jeszcze jedna bolączka – początki każdej rozgrywki są okrutnie powtarzalne. Zaczyna się zawsze od postawienia stałego zestawu pomieszczeń. Z racji zaś wspomnianego braku opcji zapisywania swoich projektów etap ten ciągnie się przez dobre 15–20 minut misji, zanim zaleje nas nawała pacjentów i skończą się początkowe fundusze, zmuszając do większego kombinowania i elastyczności.
Choć lista przywar Two Point Hospital wydaje się długa, trzeba pamiętać, że wymienione aspekty nie są całkowicie skopane. Brakuje im jedynie odpowiedniego szlifu. Tymczasem równie pokaźny komplet zalet sprawia, że gra się naprawdę przyjemnie. Poziom trudności zarządzania szpitalem został dobrze zbalansowany, a rozgrywka toczy się w odpowiednim tempie. Ogólny patent na diagnozę i leczenie wydaje się również bardzo udany – skuteczność terapii zależy od pewności rozpoznania, którą możemy podnieść, dając do ręki internistom więcej narzędzi diagnostycznych, jak również od poziomu umiejętności personelu, z którym pacjent styka się na każdym etapie swojej szpitalnej wędrówki. Optymalizowanie tego szlaku i poprawianie jego ogniw jest sporym i sprawiającym dużą satysfakcję wyzwaniem. Imponujące wrażenie robi także liczba możliwych do pokonania szalonych chorób i niezwykłe metody ich leczenia. Można śmiało rzec, że Two Point Hospital nie brakuje żadnej zalety, jaką miało Theme Hospital.
Pecunia non olet
Ekonomiczny aspekt rozgrywki nie jest szczególnie skomplikowany. Dobrze zarządzany szpital raczej bez trudu zbierze środki na nowe inwestycje i poradzi sobie z obsługą bieżących wydatków. Choć rasowych amatorów tycoonów ekonomia na tym niskim poziomie złożoności może rozczarować, nie jest jednak tak, że kwestie finansowe okazują się zupełnie banalne. Twórcy zadbali o to, by nasze decyzje miały faktyczny wpływ na portfel szpitala – szczególnie zaś zależy on od tego, czy sprawnie leczymy złożone, wysoko wycenione dolegliwości. Z chęcią zobaczyłbym jednak nieco więcej komplikacji, wynikających raczej z samej konstrukcji rozgrywki niż ze sztucznych utrudnień scenariuszowych – ograniczeń w zatrudnianiu personelu, dziwnego układu budynków czy dość żałośnie zrealizowanych katastrof naturalnych.
Warto także wspomnieć o szczątkowym multiplayerze, polegającym na rzucaniu wyzwań graczom ze Steama. Opcja ta pozwala powalczyć z innymi o palmę pierwszeństwa w kilku kategoriach, takich jak na przykład liczba wyleczonych pacjentów czy suma zarobionych pieniędzy. W mojej ocenie nie jest to szczególna atrakcja, ale dopiero czas pokaże, jak się to sprawdza.
Ars auro gemmisque prior
Oprawa graficzna Two Point Hospital pasuje jak ulał do komediowej formuły tytułu. Pierwsze, co ukazuje się naszym oczom, to bardzo ładna mapa kampanii, nawiązująca nieco do geometrycznego stylu czołówki Gry o tron, choć oczywiście w zupełnie innej palecie barw. Schematyczne elementy podkreślają różnice w specyfice rozrzuconych po hrabstwie Two Point szpitali – np. wybierając lecznicę w chłodnym klimacie, możemy łatwo zgadnąć, że gros naszych pacjentów przybędzie z problemami ortopedycznymi.
Zarówno otoczenie szpitali, jak i same wnętrza wyglądają przyzwoicie. Choć w tego typu grze liczy się przede wszystkim klimat i przejrzystość, a obie te cechy zapewnia grafika Two Point Hospital, w dzisiejszych czasach oprawa powinna prezentować jednak nieco wyższy poziom techniczny. Czasem bowiem przybliżenie pokazuje tekstury niezbyt wysokiej jakości, a modele, szczególnie ludzi, okazują się mało zróżnicowane. Pewne zastrzeżenia mam też do animacji – oczekiwałbym nieco bardziej spektakularnych wizualizacji szalonej diagnostyki i leczenia, być może zaprezentowanych też w kinowych przerywnikach na silniku gry. Mimo wszystko jednak, dzięki świetnemu klimatowi, grafika pozostaje mocną stroną TPH.
Do tego wszystkiego przygrywa nam spokojna, przyjemna muzyka, również absolutnie adekwatna do kontekstu.
Two Point Hospital otrzymało też polską wersję językową w postaci napisów. Tłumaczenie jest niezłe i zaadoptowane do polskich realiów, choć zapewne interniści mogą mieć pretensje, że zostali pomyleni z lekarzami podstawowej opieki zdrowotnej (POZ). Aby docenić wysiłek ekipy lokalizacyjnej, podam przykład nieśmiesznych klaunów, przybywających do naszej placówki i zatruwających życie wszystkim dookoła żałosnymi żartami – w polskiej wersji nazwa tej choroby to „sucharoza”. Tradycyjnie wypunktuję za to mało zabawne, choć na szczęście bardzo rzadkie, przytyki polityczne.
Quidquid Latine dictum sit, altum videtur
Wydanie ostatecznego werdyktu w sprawie Two Point Hospital jest wyjątkowo trudne. Wynika to z faktu, że po pozycję tę sięgną co najmniej dwie grupy graczy o zupełnie innych oczekiwaniach. Pierwsza z nich to oddani fani oryginalnego Theme Hospital. Ci odnajdą w grze godnego następcę kultowej strategii, ładnie prezentującego się we współczesnej oprawie graficznej i poprawiającego sporo ewidentnych niezręczności pierwowzoru, bez zmieniania przy tym głównych założeń rozgrywki. I tu właśnie pojawią się bardzo wysokie oceny, rzędu 9 czy 10 punktów.
Drugą grupę utworzą zaś osoby mniej przywiązane do legendarnego protoplasty (lub nie grające weń wcale), a po prostu szukające dobrego tycoona. Obawiam się, że przy ogólnie pozytywnym odbiorze przyjemnego gameplayu ocenę w oczach tych graczy obniży toporna mechanika, niedostatki sterowania i interfejsu oraz multum klikogennego mikrozarządzania. Osobiście stoję niejako okrakiem między tymi dwoma podejściami i muszę w ramach podsumowania stwierdzić, że jest dobrze, ale mogłoby być znacznie lepiej.
O AUTORZE
Nie mogłem się powstrzymać i do recenzowania Two Point Hospital zgłosiłem się na długo przed wydaniem tej gry. Poniekąd pewnie z powodu wspomnianych sentymentów z dawnych czasów, ale również dlatego, że sam jestem lekarzem i spojrzenie na medycynę z satyrycznej strony, po codziennych bojach z absurdami polskiego systemu ochrony zdrowia, działa zaskakująco kojąco. Tak czy siak, przy TPH w czasie pomiędzy dyżurami spędziłem dobrych kilkanaście godzin i nie zamierzam jeszcze odkładać tej gry na półkę.
ZASTRZEŻENIE
Egzemplarz gry do recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od wydawcy.