Steam Deck - już graliśmy na przenośnej konsoli od Valve
Steam Deck to przenośna konsola ze Steamem na pokładzie. Mieliśmy okazję położyć ręce na prawdziwej, choć jeszcze nie ostatecznej wersji tego sprzętu.
Spis treści
Tak, to naprawdę jest Steam. Logujemy się na przenośnym urządzeniu i widzimy nasze achievmenty, nasze gry, wszystko. Interfejs oczywiście został przebudowany w taki sposób, żeby łatwiej się po nim poruszać przy użyciu przycisków konsolowego typu. Na obudowie znajdziemy dwa guziki, wywołujące dwa różne menu, co ułatwia nawigację. Dodatkowy dotykowy ekran pozwala sprawnie i szybko poruszać się po interfejsie. Trudno odmówić temu sprzętowi wygody. Dobrze, myślę, że wyrzuciłem z siebie pierwsze wrażenie, a teraz trzeba w sposób bardziej metodyczny odpowiedzieć na możliwe pytania.
Jak duży jest Steam Deck?
Steam Deck jest duży, wyraźnie większy niż Nintendo Switch. Według oficjalnych danych ma prawie 30 cm. Dla porównania, Switch ma niecałe 24. Tę różnicę czuć w rękach. Deck w swoim zapinanym na suwak futerale ma gabaryty małego laptopa. Raczej trudno mi sobie wyobrazić noszenie go ze sobą w czymś innym niż pełnowymiarowym plecaku, ewentualnie w bardzo dużej damskiej torebce (panowie, one bywają potężne). Jest też dość ciężki, ale nie na tyle, by mi przeszkadzać. Mogę jednak sobie wyobrazić, że dla 12-latka trzymanie tego sprzętu w dłoniach może być ćwiczeniem.
Jak Steam Deck radzi sobie z grami?
Na pierwszy ogień postawiłem na polskie gry, grałem we Frostpunka, Serial Cleanera, House Flippera, Wiedźmina i Call of Juarez Gunslinger. Wypróbowałem też Besiege, bo to gra niewielka, ale dość zasobożerna, a także w pierwszych Commandosów, bo chciałem zobaczyć, jak konsola radzi sobie ze starszymi tytułami.
Gunslinger był najbardziej dynamiczną z testowanych gier, sprzętowo może niezbyt wymagającą, ale tu spadki wydajności byłyby bolesne. Steam Deck poradził sobie z tym zadaniem śpiewająco i nie mogę mieć zastrzeżeń do wydajności. Gra była wyjątkowo przyjemna. Podobnie było zresztą z każdym innym odpalonym na nim tytułem. To po prostu działa.
Czy Steam Deck się grzeje?
Tak, nawet przy tych grach, które testowałem dało się wyczuć, że centralna część plecków urządzenia robi się ciepła. Dało się także słyszeć szum systemu chłodzenia, a ciepłe powietrze, wychodzące ze sprzętu mogłoby pomóc ogrzać zmarznięte zimą dłonie. Nie są to elementy, które w jakiś znaczący sposób przeszkadzają w samym graniu. Przy założonych słuchawkach pewnie nie będziecie nawet świadomi, że coś szumi. Warto to jednak odnotować.
Jak sprawuje się sterowanie w Steam Decku?
To ciekawy temat, bo odpowiedź brzmi - w różnych grach różnie. W przypadku strzelanki, dostosowanej do grania na padzie nie odczułem żadnych problemów. Także House Flipper, w którym jest więcej manipulowania obiektami niż akcji i Wiedźmin, w którym ważniejszy jest refleks niż precyzja, sprawują się dobrze. Zupełnie, jakbyście grali na solidnym konsolowym kontrolerze.
W Besiege z kolei, podobnie jak przy Frostpunku, jest wyraźnie trudniej niż na myszy. Trzeba przywyknąć do tego, że manipulowanie kamerą wymaga używania touchpadów. Nie dublują one funkcji analogów, mają własne zadania, z którymi idzie im całkiem nieźle, choć używanie ich, to już wiem, będzie wymagało przyzwyczajenia. Także dlatego, że ich położenie sprzyja przypadkowemu muśnięciu, a są one dość czułe by taki delikatny dotyk wyczuć i na przykład przesunąć kamerę.
STEAM DECK VS STARE GRY
Najgorsze wrażenie miałem przy grze w Commandosów. Zacznę od tego, że gdy pojawił się napis „Press Esc to skip”, okazało się, że na Decku nie ma przycisku przypisanego do Esc i musiałem po prostu czekać. Już myślałem, że nie zagram, ale udało się i dalej nie było lepiej. Commandos to gra, która wymagała zarówno refleksu, jak i precyzji. Brak skrótów klawiaturowych i precyzji myszki sprawił, że nie wyeliminowałem nawet jednego wartownika i dałem sobie spokój. Trudno się dziwić, stare gry pecetowe rzadko są dostosowane do obsługi pada i trudno wymagać, by gra w nie na Steam Decku była przyjemna i wygodna. Niemniej wciąż liczę na Settlers 2 w własnym łóżku, albo w pociągu.