Od kilku lat kolekcjonuję noże. Z ostrzem stałym a także foldery. Interesują mnie głównie ich walory użytkowe, jakość i rodzaj użytej stali, odporność na tępienie, korozję itp. Cenię wytrzymałość. Oczywiście ważny jest także design, nóż ma mi się podobać.
Jest to dość drogie hobby i przy okazji całkowicie pozbawione sensu. Niemniej jednak co jakiś czas wpada mi w oko jakiś nożyk i chcąc nie chcąc mniejsza lub większa sumka opuszcza portfel.
Niestety na większość tych których bym chciał nie stać mnie (rozsądek bierze górę). Są granice tego absurdu.
Siostrzeniec zainteresował się ostatnio kartami pokemon. Kupiłem mu parę kart i sam ze zdziwieniem stwierdziłem, że jest w tym coś przyjemnego. No i pomyślałem sobie, że może fajnie byłoby przypomnieć sobie czasy dzieciństwa gdy zbierało się tazosy, naklejki czy inne pierdoły. Może właśnie jakieś karty kolekcjonerskie? Niekoniecznie pokemony, bo na to już chyba jednak jestem za stary (choć może nie, nie wykluczam), ale na przykład takie Magic The Gathering?
Problem w tym, że należę do tych osób, którym wszystko szybko się nudzi i bardzo możliwe, że stało by się to szybko jednym z miliona hobby, które miałem przez miesiąc. Druga rzecz, to bardzo wysoki próg wejścia. Patrząc na rynek kart kolekcjonerskich to jest tego dosłownie tyle, że nie wiadomo za co się złapać, jak to rozróżnić i w ogóle bez poświęcania czasu na oglądanie tutoriali na yt raczej się nie obejdzie.
Wiem, że na GOLu jest pełno starych koni, więc może ktoś się wypowie, czy kolekcjonowanie czegokolwiek w dorosłym wieku ma jeszcze sens. Da się w ogóle dobijając do czterdziestki wkręcić w coś takiego?
Kiedyś myślałem o Magic: TG ale koszt uzbierania sensownej talii jest absurdalny wg mnie. Znam parę osób, które to zbierały i potem sprzedały w cholerę bo im się znudziło (fakt, za dobrą kasę).
Daruj sobie zbieranie starych gier na dowolną platformę. Miało to sens na początku lat 2000, obecnie jest pozbawione sensu (czytaj: ceny są absurdalne a najwartościowsze tytuły trzymane przez grupę największych kolekcjonerów).
Co do reszty się nie wypowiem. Pomógłbym przy bibliofilstwie, ale tak to nie.
Wiem, że na GOLu jest pełno starych koni, więc może ktoś się wypowie, czy kolekcjonowanie czegokolwiek w dorosłym wieku ma jeszcze sens. Da się w ogóle dobijając do czterdziestki wkręcić w coś takiego?
Dobijam do 40, w tej chwili kolekcjonuje Age of Sigmar i Warhammer 40 000 (polujac rowniez na figurki kolekcjonerskie z poprzednich edycji) - w wydaniu Hachette Partworks ("gazetka" z figurkami, farbkami itp - co tydzien jeden numer w cenie okolo 8-10 funtow): https://hachettepartworks.com/en-en/warhammer-40000-imperium/
Do tej pory byly juz 2x warhammer 40 000 (zebralem jedynie jeden - imperium) i 2x age of sigmar (zebralem caly pierwszy, teraz prenumeruje drugi)
W miedzyczasie zbieralem tez naklejki od PANINI Warhammera 40000: https://www.panini.co.uk/shp_gbr_en/warhammer-40-000-sticker-collection-bundle-of-50-packets-and-free-starter-pack-bundle004392b5bib50s-uk02.html
Album mam juz caly album wyklejony :) - ot, za dzieciaka nie udalo mi sie nigdy calego uzbierac (czy to fifa czy innych) a teraz nadazyla sie okazja. PANINI wydalo rowniez karty warhammera 40000 ale tu sobie darowalem - naklejek bylo okolo 200 (razem po wymianie wydalem na to moze 60 funtow), kart kolekcjonerskich jest 800 czy cos i sa znacznie droższe (kilkaset czy nawet tysiac funciakow na cala kolekcje).
I to chyba wsio. Pierdol w grach nie zbieram, gdyz nie lubie FOMO (fear of missing out), ktorym naciskaja tworcy na wydawanie kasy na battlepassy itp.
EDIT:
nie wiem czy magic jest dobrym pomyslem jesli chodzi o zbieranie kart do klasera - za duzo nowych edycji, crossoverow itp - wiec nigdy nie bedziesz czul spelnienia, ze masz "wszystko co chciales". Do tego w kazdej edycji bedziesz mial jakies ciezkie do zdobycia karty, ktorych tez raczej nigdy nie dostaniesz. Juz chyba lepiej jakies karty konkretnie kolekcjonerskie a nie do grania.
Też lubiłem wszelkiej maści zbieractwo ale później miałem pół strychu zawalony śmieciami, a teraz dzieci tym się bawią. Lepiej bawić się w zbieractwo w jakiejś grze mmo.
Zbieractwo fajna rzecz - trzeba mieć jakieś hobby. Przy czym sugeruję zbierać coś, co z czasem zyskuje na wartości, czy ja wiem np. klocki LEGO. Za 30-40 lat jak już Cię nie będzie to przynajmniej twoje dzieci będą mogły to opchnąć i mieć coś z tego.
A myślałeś może o tym, żeby kolekcjonować akcje? Piszę zupełnie poważnie.
Na przykład co miesiąc przeznaczać 200, 500 czy 1000 zł na zakup akcji?
Wydaje mi się, że to ciekawe hobby, nie musisz koniecznie bawić się w spekulacje, po prostu dokupuj spółki dywidendowe z USA czy Polski. Kolekcja będzie rosła, będziesz miał się czym pasjonować, a Ty będziesz na tym zarabiał.
Uważam, że inna forma zbieractwa w tym wieku nie ma po prostu sensu, to jest palenie pieniędzmi w piecu i zagracanie domu.
Mozesz w Magica pograc na probie przez internet w Magic The Gathering Arena ( za darmo i mikrotransakcje) albo w Magic The Gathering Online (tutaj trzeba wydac chyba z 10 dolarow ale gra jest blizsza realnemu magicowi tylko ceny sa duzo nizsze, mozna pozyczac karty a Arena w sumie ma standard i bieda tryby, na przyklad brak commandera, moderna).
Pytanie czy chcesz zbierac po Magic jak kazda karcianka ma mnostwo smieciowych kart, roznych trybow gry, kazdy tryb ma swoje zasady co do dodatkow czy talii.
Lepiej zebys sobie pogral bo na dluzsza mete w magicu nie ma sensu kupowania bosteroow z punktu widzenia finansowego, lepiej kupic jakis gotowy deck i karty ktorych potrzebujesz, boosterow to mozna kupic kilka czy jakas paczke 10 z kostka zeby pootwierac ale na gwarancje fajnych kart nie licz, bo wydasz na booster ile kilkanascie zlotych a w srodku bedziesz mial karty kosztujace po kilkanascie groszy lub mniej, wtedy bardziej oplaca sie kupowac pojedyncze karty.
Chcę tylko przypomnieć że niedługo startuje jarmark św dominika w Gdańsku, może i jest tam jak zwykle tandeta ale pchli targ to już inna sprawa. Akurat będąc rok temu zrobił mi się uśmiech na twarzy bo na jednym z stoisk ktoś sprzedawał oryginalny kartridge z grą Nekketsu Kakuto Densetsu i parę gierek na PS1 japońskiego wydania.
Jak się czymś pasjonuje, to nie widzę w tym nic złego. Pytanie czy jesteś w stanie się wkręcić w Magica bez grania w niego? Za gówniarza ładowałem w to sporo (jak na mój ówczesny budżet) pieniędzy. Klaser jest. Polowało się na karty do budowy talii, przy otwieraniu boosterów lekka adrenalinka czy coś fajnego się trafi.
Artystycznie też uważam nieźle stoją.
Jednak nie licz na to, że kupisz kilka boosterów i trafi się coś na czym zarobisz.
Jak Ci się znudzi, to prawie na pewno sprzedasz za ułamek tego co władowałeś.
Numizmatyka, znaczki pocztowe, winyle. Troche lepiej to pasuje do 30+ niz jakies magicki. Magicke to pamietam z gimby. Zbierac dla zbierania to sie w podstawowce turbo albo karteczki zbieralo.
Wrzesien ja bym jednak szedl w plyty z muzyka na Twoim miejscu. Mam wrazenie, ze duzo sluchasz i temat juz znajduje sie wsrod Twoich zainteresowan wiec dlaczego tego nie rozwinac? Przeczytalem pierwszego posta i widze, ze chodzi o miejsce i troche tego nie kumam, sam mam nieduza kolekcje plyt CD. Trzymam to na regale z ikeii, ktory zawsze latwo bylo gdzies wcisnac:
https://www.ikea.com/pl/pl/p/gnedby-zestaw-polek-bialy-40277143/?gclid=EAIaIQobChMIy8W-iK7l_wIV6gCiAx3K2QRwEAQYASABEgLw5_D_BwE&gclsrc=aw.ds
Jezeli nie zamierzasz kupowac plyt hurtowo i wszystkiego jak leci tylko chcesz systematycznie uzupelniac swoja kolekcje to zapelnienie takiego mebla zajmie Ci kilka lat. Z winylami jest juz troche wiecej zabawy bo warto byloby gdzies postawic jeszcze wzmacniacz i adapter + sam gabaryt opakowan moze byc problematyczny. Jednak nadal jakis nieduzy regal z olx powinien wystarczyc na calkiem dlugo.
czy kolekcjonowanie czegokolwiek w dorosłym wieku ma jeszcze sens
Wszystko co bedzie mialo duzo wieksza wartosc w przyszlosci, dlatego warto kolekcjonowac w miare mozliwosci przedmioty ktore sa rzadkie a mozna je kupic w dobrej cenie.
Pamietaj tylko ze takie rzeczy trzeba ogladac pod lupa aby nie bylo zadnych skaz, rysek, pekniec, znieksztalcen aby farba nie odlatywala itd.
Takich przedmiotow jak sie znudza nie trzyma sie w piwnicy czy strychu a w warunkach pokojowych i z dala od swiatla slonecznego.
Absolutnie takich przedmiotow nie dajemy do zabawy dzieciom a jak jest mozliwosc to zamykania ich nawet sejfie. Jesli chcesz dotykac takie przedmioty to tylko w delikatnych gumowych rekawicach aby nie zostawiac sladow i nalezy sie z nimi obchodzic jak z jajkiem.
Tylko wtedy takie kolekcjonerskie przedmioty w przyszlosci moga zwiekszyc swoja wartosc dziesieciokrotnie a te rzadsze nawet stukrotnie.
Jeśli hobby ma bazować na zbieraniu czegokolwiek, to musi być to coś, co Ci się podoba i daje Ci frajdę zbieranie tych rzeczy i regularne oglądanie kolekcji. Samo kupowanie to krótki zastrzyk dopaminy, a radość z posiadania szybko mija. Trzeba mieć prawdziwą pasję do wybranego tematu. Jeśli kupujesz i gromadzisz coś na zasadzie lokowania luźnych funduszy w formie inwestycji z myślą odsprzedaży w przyszłości, gdy wzrośnie ich wartość, to już nie jest hobby. W każdym razie przy zbieraniu czegokolwiek najlepiej ustalić jakiś limit budżetu na miesiąc i go nie przekraczać, bo inaczej wystąpi efekt Diderota, bo np. masz więcej luźnej gotówki albo FOMO ponagli jakiś zakup.
Karcianki kolekcjonerskie są popularne. Magic ma najdłuższą tradycję i o ile pewnie są ludzie, którzy zbierają karty MTG dla samego posiadania, tak jednak większy procent kolekcjonerów to po prostu gracze, którzy uprawiają to hobby aktywnie. Inwestycją są tu raczej sety z lat 90 a z nowszych karty numerowane (serialized), których liczba jest ograniczona. Ostatnio głośno o wartej już 2kk $ karcie the One Ring (wciąż nie znalezionej w boosterach) z kolaboracji MTG z uniwersum LotR.
W temacie Pokemon TCG szał (i ceny) nieco opadł od czasów covidu, gdy Logan Paul na nowo spopularyzował hobby, ale wciąż jest to szalenie popularna karcianka, bo Pokemony to gra pokoleniowa. Tu najdroższe są oczywiście full arty, arty alternatywne, karty z popularnymi pokemonami (charizard, lugia, eeveelucje itd.) oraz base set z lat 90. i inne vintage sety. Karcianka Yu-Gi-Oh też się dobrze sprzedaje i ma swoich fanów.
Generalnie z karciankami jest tak, że w dobie youtube'a, twitcha, social media itp. influencerów jest mnóstwo a śledzą ich setki tysięcy czy nawet miliony fanów marki albo osób, które dopiero rozważają start w hobby TCG. A content creatorzy mogą sfabrykować unboxing albo przedstawić wybiórczo swoje szczęście przy otwieraniu paczek z kartami, przez co ludziom udziela się złudne wrażenie, że łatwo trafić w boosterach karty warte dziesiątki czy setki dolarów. W rzeczywistości nawet kupując booster boxy i mając gwarantowane te 11-13 hitów, prawie zawsze wychodzi się na minus i płaci za "doświadczenie" otwierania, żeby nie powiedzieć - za hazard. To po prostu czysta loteria. Jeśli myślisz o zbieraniu kart, to lepiej kupować single, np. na cardmarket, bo wtedy nie wydajesz pieniędzy w ciemno.
Zwłaszcza produkty z marki Pokemon się świetnie sprzedają (to w końcu najlepiej zarabiająca franczyza na świecie), ale obecnie np. Pokemon Company drukuje najnowsze sety w opór i ceny będą spadać. Jeszcze w 2021-2022 nagminnie brakowało produktów na półkach sklepowych, bo wykupywali je scalperzy. Obecnie niektóre sety ery Sword & Shield wciąż są dostępne po 2 latach i kolejne dodruki wjeżdżają na rynek. Dziś każdy kto zbiera karty umie je zabezpieczyć na przyszłe dekady (toploadery itp.), po cenach boosterów z base setu dziś każdy chomikuje zapasy zafoliowanych fabrycznie produktów, więc nawet jak dany set zniknie ze sklepów, to podaż z rynku wtórnego wciąż może być potencjalnie duża, przez co ceny nie będą tak irracjonalne. Sytuacji z szałem cenowym na base set w 2021 r. już raczej nie da się powtórzyć przy współczesnych produktach Pokemon TCG. We wrześniu wyjdzie po angielsku nostalgiczny set S&V 151 z pierwszą generacją pokemonów. W Japonii się wyprzedał, ale po sytuacji z Celebration na 25 lat marki firma zapowiedziała, że rynek zostanie nasycony i stratni będą tylko scalperzy.
Przy karciankach trzeba po prostu wyznaczyć jasny cel zbieractwa, ustalić, co Cię interesuje - np. jeden kolor kart z MTG, które rozszerzenia, wybrać ulubionego Pokemona i jego ewolucje czy bardziej ogólnie: holo foil, full arty, trainer arty czy karty z ilustracjami stworzonymi przez ulubionego rysownika, które cieszą oko i wywołują jakieś uczucia u kolekcjonera. Zbieranie master setów, czyli każdej pojedynczej karty i jej wersji z danego zestawu jest drogie i czasochłonne i skłania raczej do kupowania rzeczy, które niekoniecznie mogą się podobać, "ale wypada je mieć". Myślę, że popularność karcianek wśród kolekcjonerów tkwi właśnie w tym, jak wizualnie potrafią przyciągać wzrok, gdy poszczególne ilustracje stanowią czasem male dzieło sztuki.
Numizmatyka ma się wciąż bardzo dobrze, ale ludzie obecnie chętniej zbierają figurki, czy nawet bardziej precyzjnie Amiibo czy Funko Pop. Niektórzy preferują mapy albo artbooki. Modne jest kolekcjonowanie gier czy nawet konsol, zwłaszcza retro, ale od boom ze sprzedaży klasycznego Mario za 2kk $ inwestorzy dostrzegli w tym trend i już od dawna działają firmy, które wykorzystują swój kapitał do wykupywania retro gier i konsol i sztucznego podbijania cen (chociażby kontrowersje związane z działalnością dkoldies). Dziś nawet najgorsza gra z czasów NES-a może być warta kupę kasy i są ludzie, którzy te pieniądze są gotowi zapłacić. Wydaje mi się, że obecne pokolenia wychowane na grach video chętniej sięgają po takie przedmioty kolekcjonerskie, które z dumą prezentują w swoich domach. Pokolenie gadżeciarzy.
Zaletą takich przedmiotów kolekcjonerskich jest to, że często mają ograniczony nakład. Kiedy ten się wyprzeda, po paru latach można je odsprzedać za wielokrotność zainwestowanej kwoty. Sam zmieniłem mentalność ostatnimi czasy i zacząłem się wyzbywać tych nielicznych figurek czy edycji kolekcjonerskich albo steelbooków, które posiadałem. Dziś nie widzę sensu w zbieraniu takich gadżetów, które cieszą krótko po zakupie, a później się o nich zapomina. Hobby polegające na zbieraniu zawsze będzie bezsensownym przepalaniem pieniędzy, ale tak długo, jak starcza Ci na opłacenie rachunków i masz frajde z tego hobby, to imo nie ma nic złego w zbieraniu czegokolwiek. Osobiście przerzuciłem się na coś bardziej kreatywnego i już niczego nie zbieram, tylko wgryzam się w zabawy z elektroniką, które mogą mi się przydać przy drobnej działalności nierejestrowanej polegającej na serwisowaniu komputerów i konsol.
równie dobrze może palić gotówą a kominku, strata kasy i tyle. A najgorzej jak po 20 lat zbieractwa obudzisz się w domu zawalonym gratami jak z tych dokumentów o hoarders. Nie ma co się przywiązywać do przedmiotów.
Może pobaw się w "Zbieractwo" akcji spółek giełdowych, podziękujesz sobie na emeryturze.