Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Warframe Recenzja gry

Recenzja gry 10 kwietnia 2013, 15:20

autor: Szymon Liebert

Recenzja gry Warframe - alternatywy dla co-opa z Mass Effect 3

Znudził Wam się co-op z Mass Effecta 3? Sięgnijcie po darmowego Warframe’a, nową produkcję studia Digital Extremes (The Darkness II). Znajdziecie w niej wiele podobnych elementów podanych w bardziej dynamicznej i zwariowanej postaci.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • ciekawa stylistyka science fiction – oszczędna, ale wyrazista;
  • przyjemny system walki ze strzelaniem, ciachaniem i akrobacjami;
  • czteroosobowa kooperacja w wielu trybach zabawy;
  • w miarę bezproblemowy system łączenia się z innymi;
  • stosunkowo sporo misji i rozbudowany rozwój postaci oraz sprzętu.
MINUSY:
  • chaotycznie zrealizowany interfejs, pewne błędy graficzne – efekt wciąż trwających prac;
  • system mikropłatności, który wymaga doszlifowania;
  • powtarzalność i monotonia otoczenia.

BioWare skończyło tworzenie dodatków do trybu kooperacji w Mass Effekcie 3, więc domorośli komandosi nie mają co zrobić ze swoim czasem i talentem. A wystarczy ściągnąć grę Warframe studia Digital Extremes, która oferuje podobne atrakcje. Czteroosobowe misje, w których walczy się z zastępami przeróżnych wariantów uzbrojonych po zęby obcych.

Różnica polega na tym, że Warframe jest szybszy, bardziej dynamiczny, zwariowany i nastawiony na powtarzanie w nieskończoność, kojarząc się także z takimi tytułami jak Vanquish (od strony sterowania i ruchów postaci) czy Diablo (w zakresie rozwijania sprzętu i szukania nowych zabawek). Czy warto poświęcić mu uwagę? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie na kolejnych stronach tej recenzji, spisanej po posiekaniu na drobne kawałki kilku tysięcy przeciwników.

Chłód kosmosu

W Warframie wcielamy się w tak zwanych Tenno, pradawnych wojowników obudzonych z „kriogenicznego snu”. Przywdziewający tytułowe kombinezony bojowe futurystyczne zabijaki muszą ponownie stanąć do walki i obronić wszechświat przed groźnymi rasami obcych. Dalsza analiza fabuły tej produkcji nie jest szczególnie istotna, bo podstawą pozostaje w niej unicestwianie przeciwników. Dla mnie jako odbiorcy ważne jest jednak to, że Warframe może w pewnym sensie intrygować. Głównie za sprawą zimnej, futurystycznej i ciekawej stylistyki oraz minimalistycznej, ale klimatycznej oprawy audiowizualnej. Autorzy ujawnili swego czasu, że jej podstawy stworzyli już podczas prac nas swoim autorskim Dark Sectorem, w którym ostatecznie postawili na trochę inne klimaty. To udana próba zrobienia nieźle wyglądającej gry przy pomocy wyrazistego artystycznie stylu, a nie milionów dolarów na wykończenie każdego modelu, tekstury i animacji.

Jednym z zapożyczeń z Mass Effecta 3 jest chłodna stylistyka, maskująca niedociągnięcia graficzne. - 2013-04-10
Jednym z zapożyczeń z Mass Effecta 3 jest chłodna stylistyka, maskująca niedociągnięcia graficzne.
Recenzja gry Warframe - alternatywy dla co-opa z Mass Effect 3 - ilustracja #3

W Warframie teoretycznie można działać z zaskoczenia – zakraść się za przeciwnika i wykonać zabójczy atak. Uniknięcie wykrycia jest jednak bardzo trudne, szczególnie w grze z innymi osobami. Takie operacje warto przeprowadzać tylko w gronie zaufanych i zdyscyplinowanych znajomych!

Warframe jest kooperacyjną grą akcji, w której połączono strzelanie z walką za pomocą broni białej oraz rozbudowanym wachlarzem ruchów postaci. Podczas misji możemy stosować w zasadzie trzy podejścia: skradanie się, klasyczną metodę spokojnego eliminowania wrogów z dystansu lub wściekłego niszczenia ich mieczem, toporem czy inną z dostępnych zabawek. Drogą do sukcesu jest naturalnie zachowanie rozsądku i odpowiednie wykorzystanie posiadanych zdolności. Te zostały przypisane do tytułowych „warframe’ów”. Zarówno kombinezony, jak i poszczególne rodzaje broni da się modyfikować na kilka sposobów. Mody różnią się jakością i stylem, oferując drobny wzrost jakiejś statystyki lub znaczącą poprawę wydajności. Każda indywidualna broń biała lub dystansowa jest też rozwijana w toku używania – ich kolejne poziomy otwierają między innymi dodatkowe miejsca na ulepszenia. Istotne okazuje się też to, że nowe gadżety możemy dokupić lub wyprodukować. Druga z opcji wymaga jednak znalezienia odpowiednich, dość rzadko wypadających schematów.

Zacząłem nietypowo, bo od opisania systemu rozwoju, żeby pokazać pewien kierunek, jaki obrali producenci z Digital Extremes. Warframe bazuje na systemie, w którym w dłuższej perspektywie powtarza się te same misje, aby zdobyć rzadszy artefakt lub inne przedmioty. Grind modów, schematów, materiałów i poziomów doświadczenia, kojarzący się z Diablo czy tytułami MMO, jest tu obecny, chociaż staje się ważny dopiero po kilkunastu godzinach zabawy. Sądzę, że postawiono na niego z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze, aby skonstruować jak najdłuższą grę przy ograniczonym budżecie. Druga kwestia to chęć pełnego wykorzystania systemu mikropłatności. Bez owijania w bawełnę powiem, że to najbardziej kontrowersyjny element tej produkcji.

Mikrotransakcje są i trochę przeszkadzają. - 2013-04-10
Mikrotransakcje są i trochę przeszkadzają.

Chodzi o to, że w obecnej wersji Warframe’a, znajdującego się wciąż w fazie rozwoju jak wiele wydawanych dzisiaj gier free-to-play, system ulepszania postaci i kupowania nowych elementów wydaje się odrobinę chaotyczny oraz niejasny. Mikrotransakcje dotyczą nie tylko elementów kosmetycznych, można także kupić w ten sposób lepsze zabawki bez konieczności spędzania godzin na poszukiwaniu ich odpowiedników. A nowe rodzaje broni i kombinezonów (tutaj reprezentujących klasy postaci) kosztują niemało – zarówno w walucie, którą otrzymujemy za misje, jak i w prawdziwych pieniądzach. Znaczną część z nich da się w tańszy sposób wyprodukować samemu, ale to ponownie wymaga czasu (niektóre przedmioty powstają przez kilkanaście godzin realnego czasu) oraz surowców. I w tym momencie wracamy do grindu. Takie podejście jest zrozumiałe z punktu widzenia producenta i nawet ma bogatą tradycję w grach, ale wydaje mi się, że przydałoby się zrewidować pewne elementy. Liczę na to, że Digital Extremes doszlifuje i zbalansuje swoją wirtualną ekonomię, bo stoi za nią naprawdę fajna gra. No właśnie, jak gra się w tego Warframe’a?

Za maską grindu kryje się ciekawa i fajna gra. - 2013-04-10
Za maską grindu kryje się ciekawa i fajna gra.

Zimna stal kontra kosmici

Recenzja gry Warframe - alternatywy dla co-opa z Mass Effect 3 - ilustracja #2

W Warframie można natrafić na kilka rodzajów specjalnej broni. Bardzo dobrze sprawdzają się na przykład miecze i karabiny „mroźne”, które działają zgodnie z nazwą: zamrażają i tym samym spowalniają wrogów. Niestety, znalezienie niektórych zabawek jest bardzo trudne.

W pierwszej chwili po uruchomieniu Warframe’a przypomniała mi się jedna z moich ulubionych produkcji akcji tej generacji – Vanquish. Dzieło Kanadyjczyków nie zbliża się nawet do finezji, jaka cechuje tytuł PlatinumGames, ale przynajmniej podąża w dobrym kierunku. Sterując postacią, możemy bowiem biegać, robić wślizgi, skakać, a nawet wykonywać ewolucje – przykładowe chodzenie po ścianach – próba popisania się którymi w rzeczywistości niechybnie skończyłaby się złamaniem karku. Niestety, tylko część z nich ma jakiekolwiek zastosowanie w walce, inne są jedynie efekciarskimi animacjami, które raczej bawią niż stanowią jakąś konkretną taktykę (używa się ich za to podczas pokonywania utrudnień terenowych). Co innego można powiedzieć o ciosach mieczem (lub innym orężem) – tych jest niewiele, ale wszystkie spełniają swoją rolę. System machania ostrymi przedmiotami nie został tak rozbudowany jak w pamiętnym Jedi Outcast, ale sprawdza się i gwarantuje satysfakcję. Szczególnie gdy zdobędziemy już jakieś umiejętności – sekwencje ciosów czy zdolności specjalne, na przykład oślepiające wrogów.

Kiery robi się gorąco, miecze idą w ruch. - 2013-04-10
Kiery robi się gorąco, miecze idą w ruch.

Przeciwnicy reprezentujący kilka różnych ras obcych – od humanoidalnych żołdaków aż po pełzające przerośnięte owady – mają ładny projekt, ale nie zaskakują inteligencją. Niemniej uczciwie trzeba przyznać, że przynajmniej trzymają się swoich mocnych stron. Zresztą nikt nie oczekuje od nich wielkiego wyrafinowania taktycznego, bo Warframe jest rasową „siekanką”. Zdecydowanie zawiera przy tym sporo pomysłów, które już gdzieś widzieliśmy: wrogowie szarżujący dużymi grupami, szczególnie wytrzymali osobnicy czy chociażby latające drony, wzmacniające i leczące swoich pobratymców. Pewnie można by pokusić się o większą różnorodność oponentów, ale w tym momencie i tak nie jest źle – parę razy uradowała mnie zmiana bestiariusza. Ważnym i całkiem fajnym aspektem zabawy są poziomy generowane proceduralnie, a więc w sposób losowy. W tym znaczeniu, że składają się z różnie dobieranych segmentów. W krótkiej perspektywie wydaje się, że każdy etap jest podobny, bo stylistyka zmienia się dopiero co kilkanaście map. Z czasem doceniłem jednak to, że nawet te same planety są delikatnie inne przy każdym podejściu.

Tylko w grupie

Zadania w Warframie rozłożono według układu planetarnego – każdy z globów to siatka misji, które odblokowujemy stopniowo (jest tu odrobinę rozwidleń oferujących drobne wybory). Same wyzwania, które można powtarzać do woli, podzielono na kilka trybów, które – najogólniej rzecz ujmując – sprowadzają się do przemierzenia sporych połaci terenu, wykończenia po drodze przeciwników i wykonania kilku czynności: zniszczenia generatora, przechwycenia pewnych danych itp. Gra często dorzuca dodatkowe przeszkody, jak system zabezpieczeń blokujący drzwi (czasami wystarczy zniszczenie pobliskiej kamery, innym razem trzeba bawić się w „hakowanie”). W niektórych sytuacjach należy też rozejrzeć się za ukrytym przejściem lub dalszą drogą. Mimo obecności wielu pobocznych pomieszczeń, raczej rzadko zbacza się z sugerowanej trasy. Do powyższych pomysłów na rozgrywkę dochodzi wariacja na temat Hordy (odpieranie fal wrogów) czy moje ulubione misje ratunkowe, w których trzeba wydostać z więzienia „ważną osobistość”.

Koncepcji Digital Extremes miało sporo, ale i tak szybko wpada się w rutynę – po paru misjach produkcja przestaje zaskakiwać. Co nie znaczy, że nie bawi, bo Warframe obliczony jest na powtarzanie tego samego i w tym wymiarze nieźle sobie radzi. Sam często wracałem do gry na krótką przerwę od czegoś poważniejszego i zwykle poświęcałem jej więcej czasu, niż zamierzałem. Sieczenie kosmitów wałęsających się po oszczędnych wizualnie futurystycznych kompleksach wciąga. Jednym z ciekawszych typów zadań są tak zwane „alarmy”, losowe wydarzenia, w których można wziąć udział tylko w określonym czasie. W tych misjach zwykle staje się przeciwko wyjątkowo trudnym oponentom, ale w zamian zyskuje szansę zdobycia cennych artefaktów. Wydaje mi się, że autorzy powinni rozbudować te dynamiczne zdarzenia – zachęcają do częstszego zaglądania do gry i stanowią okazję do pobawienia się mechaniką rozgrywki.

Misje rozgrywają się na paru planetach – jak widać, jest tu kilka „rozwidleń” dających namiastkę swobody. - 2013-04-10
Misje rozgrywają się na paru planetach – jak widać, jest tu kilka „rozwidleń” dających namiastkę swobody.

W Warframie trochę nieumiejętnie wyważono poziom trudności. Gra teoretycznie dopuszcza przechodzenie misji w pojedynkę, ale staje się wtedy dość szybko koszmarnie trudna. W grupie jest za to aż za łatwo – przynajmniej w pierwszych sektorach. Później produkcja nabiera tempa, bo coraz częściej walczy się z bardzo odpornymi przeciwnikami. Członkowie zespołu mogą wskrzeszać się nawzajem, co oszczędza czasu i kredytów (osobiste punkty wskrzeszenia trzeba uzupełniać w sklepie). Zdecydowanie jest to więc rzecz wieloosobowa i odradzam ją mizantropom lub po prostu ludziom, którzy doceniają możliwość grania solo. Od strony technicznej wyszukiwarka gier nie sprawiała mi wielkich problemów – zabawa zaczyna się dość szybko, bo sam system okazuje się w pełni otwarty. W tym sensie, że dołączyć do zabawy można w bodajże dowolnym momencie. To zresztą rodzi czasem dziwne sytuacje, kiedy jesteśmy wrzucani w środek finalnej walki. Poważnym minusem jest brak infrastruktury dedykowanych serwerów – kod sieciowy bazuje na połączeniach i jakości internetu posiadanego przez użytkowników. Z tego powodu czasami zdarzały się problemy.

Recenzja gry Warframe - alternatywy dla co-opa z Mass Effect 3 - ilustracja #2Chcesz co-opa free-to-play, ale nie przepadasz za futurystyczną stylistyką? W takim wypadku polecamy grę o podobnym tytule – Warface. Ta strzelanka studia Crytek jest obecnie w fazie zamkniętej bety, ale ma zostać otwarta dla wszystkich zainteresowanych jeszcze w tym roku (wraz z platformą Gface). Warface zawiera zarówno kampanię kooperacyjną, jak i tryby rywalizacji. W co-opie grupa kilku żołnierzy wykonuje rozbudowane i wieloczęściowe zadania.

Ołowiem i mieczem

Ocena Warframe’a jest nieco na wyrost, bo obecnie jeszcze wiele rzeczy wymaga dopracowania i dookreślenia. Gra potrzebuje na przykład większej różnorodności misji, lokacji i przeciwników. Boli też trochę wysoki koszt niektórych komponentów, oferujących dodatkowe opcje i style walki. Nie wspominałem wcześniej o chaotyczności interfejsu i pewnych błędach graficznych, jakie wciąż nękają tę produkcję, nieustannie rozwijaną przez Digital Extremes. Wierzę jednak, że już w tym momencie warto się nią zainteresować, bo stanowi coś nowego, czego do tej pory nie było i chyba brakowało na rynku free-to-play. Darmową alternatywę dla trybów kooperacji rodem z Mass Effecta 3 czy nawet konsolowego Gears of War: Judgment.

I stała się światłość… To jedna ze specjalnych umiejętności. - 2013-04-10
I stała się światłość… To jedna ze specjalnych umiejętności.

Nie uważam Warframe’a za bóg wie co. Nie jest to gra rewolucyjna ani wybitna czy ponadczasowa. Mimo to każdy powrót do świata Tenno kończył się w moim przypadku co najmniej godzinną, niewymuszoną i przyjemną sesją. Produkcja studia Digital Extremes jest po prostu wciągająca, klimatyczna i widowiskowa. Szczególnie gdy znajdzie się dobrą drużynę, a najlepiej – zaprosi znajomych. Osobom, którym brakuje okazji do szatkowania (mieczem) i faszerowania (ołowiem) obcych, polecam sprawdzenie Warframe’a. Przy tej grze będziecie bawić się dobrze przez wiele godzin, chociaż nie zastąpi ona raczej Waszych głównych „tematów do ogrania”. No chyba że twórcy naprawdę przyłożą się do jej dalszego rozwoju.

STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja w przygotowaniu. Gra, którą kocha się pomimo wad
STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja w przygotowaniu. Gra, którą kocha się pomimo wad

Recenzja gry

Po latach oczekiwań STALKER 2: Heart of Chornobyl w końcu ponownie zaprasza do czarnobylskiej Zony. Ogrom i surowe piękno tego świata miażdży większość innych open worldów, ale sequel ugina się też pod ciężarem błędów i niedoróbek technicznych.

Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a
Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a

Recenzja gry

Po zeszłorocznej porażce Call of Duty wraca do formy w Black Ops 6. Nowa odsłona błyszczy zupełnie nową mechaniką poruszania się, która rządzi w multiplayerze, i kompletnie zaskakuje paroma motywami w kampanii fabularnej. I jeszcze jest w Game Passie!

Recenzja gry Silent Hill 2 - w nowym wydaniu znaczna część magii bezpowrotnie uleciała
Recenzja gry Silent Hill 2 - w nowym wydaniu znaczna część magii bezpowrotnie uleciała

Recenzja gry

W niespokojnych snach widzę tę grę, Silent Hill 2. Obiecałeś, że pewnego dnia stworzysz jej remake i pozwolisz poczuć to, co przed laty. Ale nigdy tego nie zrobiłeś, a teraz jestem tu sam i czekam w naszym specjalnym miejscu...