Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Endless Space Recenzja gry

Recenzja gry 14 lipca 2012, 13:00

autor: Konrad Kruk

Kosmiczna cywilizacja – recenzja gry Endless Space

Osiem ras, cztery filary rozgrywki i jedna galaktyka w niemal nieskończonej liczbie konfiguracji. To tylko przystawka do prawdziwej uczty zaserwowanej przez Amplitude Studios w Endless Space.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • klimat;
  • muzyka;
  • solidne AI;
  • losowo generowana galaktyka;
  • mnogość technologii;
  • przejrzystość interfejsu;
  • rozgrywka liczona w dziesiątkach godzin.
MINUSY:
  • wspólna kolejka budowy dla opcji eksploracji, produkcji i tworzenia statków;
  • tylko cztery rodzaje eksploracji;
  • nikły wpływ gracza na przebieg walk;
  • handel w wymiarze symbolicznym.

Endless Space jawi się jako podręcznikowy przykład gry strategicznej określanej mianem 4X, której filozofię rozgrywki, sposób jej prowadzenia, mechanikę i założenia opisują cztery kluczowe słowa: explore (odkrywaj), exploit (eksploatuj), expand (rozszerzaj) oraz exterminate (eksterminuj). Całość została wprzęgnięta w system turowy oraz niemal nieograniczoną kreację terenu przyszłej rozgrywki, czyli galaktyki. Przypomina to mechanizm, z jakim można spotkać się w serii Cywilzacja. Endless Space nie oferuje kampanii w powszechnie rozumianym znaczeniu tego słowa. Nie ma tu miejsca na epickie wprowadzenie, przerywniki filmowe czy podział na misje. Endless Space to strategia proponująca kampanię długofalową, w której to gracz, decyduje o kierunku rozwoju, badań czy podboju kolejnych systemów planetarnych.

Tak na dobrą sprawę cała zabawa rozpoczyna się już menu głównym, gdzie poza wyborem poziomu trudności i jednej z ośmiu istniejących ras musimy określić niemało parametrów, mających bezpośrednie przełożenie na charakter rozgrywki oraz cechy samej galaktyki: jej wielkość, kształt, zagęszczenie systemów planetarnych, ilość i wielkość planet w każdym z nich, liczbę oraz typ przeciwników – to tylko niektóre przykłady. Możemy również określić paletę płaszczyzn, na jakich dane nam będzie pokonać rywali. Poza klasycznym podbojem to właśnie dominacja w nauce, dyplomacji, technologii lub ogólnym prestiżu pozwoli uzyskać pierwsze miejsce w tym galaktycznym peletonie.

Zróżnicowanie nie ominęło też głównych bohaterów międzyplanetarnych starć. Krótką charakterystykę oraz poszczególne zdolności każdej z ośmiu ras ujęto w zgrabnej tabelce, gdzie liczbą plusów oraz minusów wyceniono biegłość danej frakcji w nauce, dyplomacji czy uprzemysłowieniu. Dodatkowo każda z nich wyróżnia się całkiem oryginalnym garniturem atrybutów, mających niebagatelne znaczenie dla prowadzonej kampanii. Dla przykładu może to być naturalny brak możliwości pokojowego współistnienia z innymi rasami w galaktyce lub całkowite jej odkrycie już na starcie kampanii. Trzeba przyznać, że to ostatnie rozwiązanie jest dość kontrowersyjne. Czy wyobrażacie sobie rozgrywkę w takich Heroesów, w której od pierwszej tury macie całą planszę jak na dłoni, znacie położenie wszystkich kopalń, zamków, w tym wrogich metropolii?

Pierwsza krew

Galaktyka stworzona, rasa wybrana – czas na 4X! Na wstępnie trzeba zaznaczyć, że wrażenie, jakie robi Endless Space przy pierwszym uruchomieniu, jest – delikatnie rzecz ujmując – zniechęcające. Mnogość opcji, parametrów, współczynników, ikonek oraz opisów może skutecznie zrazić odbiorcę. Jednak członkowie ekipy Amplitude nie urodzili się wczoraj i wiedzą, że przystępny samouczek dla początkującego imperatora to podstawa. W tym wypadku system, ucząc zabawy, nie każe nam wykonywać poszczególnych komend, a jedynie skupia się na skrupulatnym objaśnieniu każdego elementu z ekranu galaktyki, drzewka technologicznego czy okna zarządzania flotami. Oczywiście taki wykład w dowolnym momencie można przerwać, jednak z punktu widzenia późniejszej i bezstresowej rozgrywki posunięcie to może okazać się niefortunne.

Interfejs gry został wykonany w niezwykle przyjazny sposób. Trochę trudno mówić o tzw. intuicyjności, jednak ergonomia systemu pozwala na bieżące zapoznanie się z niemal każdą opcją czy ikoną – wystarczy najechać na cel kursorem myszki, by od razu otrzymać wyjaśnienie.

Planetarium

Rozpoczynając dowolną kampanię, ujrzymy maleńki fragment galaktyki (wyjątek stanowi tu rasa Amoeba – ta mapę galaktyki zna doskonale), w którego centrum znajduje się nasz pierwszy system planetarny. Jest on jedyną i podstawową jednostką „terytorialną” każdej galaktyki. W zależności od obranych wcześniej parametrów tej ostatniej liczba planet przypadających na pojedynczy ich system może być stała lub losowa. Analogicznie ma się sprawa z rozmiarem poszczególnych ciał niebieskich. Niemniej jednak nigdy nie natrafimy na dwa identyczne układy, nie wspominając już o dwóch takich samych galaktykach. Losowość w generowaniu świata gry jest tu olbrzymim plusem. Tym bardziej że repertuar typów planet, na jakie możemy się natknąć, a w konsekwencji skolonizować i eksploatować, jest imponujący. Poza tymi najbardziej przyjaznymi (terra) galaktyka pęka w szwach od planet pustynnych, całkowicie zalesionych, wypalonych słońcem, arktycznych i tak dalej. Każde z tych ciał może być dodatkowo wyposażone w naturalnego satelitę, czyli księżyc (można tam znaleźć artefakty starożytnych), oraz naszpikowane złożami naturalnymi, a do tego charakteryzować się określonymi anomaliami pokroju permanentnego gradu meteorytów, opadu deszczu kwasowego czy całkowitego braku atmosfery. Tutaj ponownie warto zaznaczyć, że nigdy nie spotkamy dwóch identycznych ciał niebieskich.

Kolejnym kryterium charakteryzującym każdą planetę są cztery podstawowe parametry świadczące o jej rozwoju. To żywność, uprzemysłowienie, pieniądze oraz nauka. Średnia tych wartości tworzy tzw. FIDS – współczynnik ilustrujący ogólną kondycję naszego imperium. Natomiast poszczególne jego części generowane są w dwójnasób – z poziomu planety, jak i całego systemu. Innymi słowy każde (skolonizowane) ciało niebieskie może być poddane tzw. opcjom eksploracji, czyli swoistej polityki planetarnej, podnoszącej poziom żywności, uprzemysłowienia, gotówki oraz nauki. To samo dotyczy całego układu planetarnego. Różnica polega jednak na tym, że wszelkiego rodzaju bonusy czy modernizacje wpływające na cały system pochodzą tylko i wyłącznie z opracowanych technologii. Krótko mówiąc, opcje eksploracji każdej planety są zawsze takie same – opcje produkcji dla układu planetarnego już nie. Tutaj gracz w zależności od stopnia zaawansowania technologicznego może dysponować mniejszym lub większym repertuarem możliwych do „wybudowania” instalacji.

Tym samym dochodzimy do następnego ważnego elementu Endless Space. Mowa o drzewku technologicznym. Podzielono je na cztery główne dziedziny: eksplorację/ekspansję, naukę, dyplomację/handel oraz militaria. Oczywiście możemy skupić się na rozwoju tylko jednej z nich, jednak na dłuższą metę takie działanie potrafi okazać się stratą czasu. Progres technologiczny został tak pomyślany, by w równomiernym stopniu wymuszać opracowywanie technologii we wszystkich dziedzinach. To bardzo mądre posunięcie ze strony twórców. Gra dzięki temu stała się jeszcze bardziej atrakcyjna, gdyż dobór aktualnie powstającej technologii musi być podyktowany bieżącą sytuacją w naszym układzie planetarnym. Biorąc pod uwagę losowe generowanie parametrów galaktyki oraz fakt, że kolonizacja niemal każdego rodzaju ciała niebieskiego wymaga stworzenia właściwej technologii (często też tej neutralizującej anomalie), niemożliwe jest wymyślenie uniwersalnej, a zarazem optymalnej ścieżki rozwoju. To duży plus Endless Space.

Polityka wewnętrzna

Wszystkie układy planetarne połączone są specjalnymi liniami komunikacyjnymi lub tunelami czasoprzestrzennymi. Zarówno jedne, jak i drugie służą naszym statkom (lub całym flotom) do poruszania się, a z czasem i do tranzytu minerałów, które dzielą się na strategiczne (np. syderyt, adamantium czy antymateria) oraz luksusowe (np. kryształy jonowe czy artefakty próżności). Wydobycie obu rodzajów minerałów jest bardzo proste. Wystarczy opracować technologie umożliwiające zidentyfikowanie ich w galaktyce. Wówczas system losowości spowoduje, że niemal każda z planet będzie generowała dane dobro. Jedynym czynnikiem, który może zakłócić przepływ minerałów, są piraci oraz floty wrogich frakcji. W Endless Space nie zapomniano również o soli naszych układów. Wpływ na zadowolenie populacji każdej planety determinuje wysokość podatków (im wyższe, tym większe niezadowolenie), warunki geograficzne, w jakich przyszło jej egzystować (przeludnienie, anomalie pokroju deszczu meteorytów), oraz ogólny rozwój infrastruktury.

Generalnie, decydując się na skolonizowanie danej planety, należy się głęboko zastanowić, czy w danym momencie faktycznie jest to opłacalne. Jeśli wpuścimy kolonizatorów na minę i postanowimy zaanektować nieprzyjazne środowisko, mimo braku możliwości zneutralizowania danej anomalii (bo nie opracowaliśmy konkretnej technologii), w niedługim czasie nasza popularność w takim systemie będzie równa zeru. W konsekwencji ucierpi na tym nasz budżet oraz gospodarka.

Jednak nie z takich kłopotów da się wyjść obronną ręką w Endless Space. Otóż twórcy do całej zabawy postanowili wprowadzić bohaterów. Działalność każdego z nich ogniskuje się wokół dwóch głównych zdolności: zarządzania i dowodzenia. W zależności od zaistniałej sytuacji z naszego podopiecznego możemy uczynić swoistego namiestnika dla wybranego systemu planetarnego lub dowódcę floty. W wyniku działalności na zajmowanym stanowisku bohater będzie zdobywać punkty doświadczenia, które z powodzeniem przekujemy na konkretne atrybuty przyspieszające produkcję, podnoszące aprobatę społeczną czy wzmacniające siłę oraz morale jednostek bojowych.

Niestety, ilość herosów jest bardzo ograniczona. Z punktu widzenia prężnego i równomiernego rozwoju imperium jest to dość kłopotliwe. Dobrze rozwinięty bohater-zarządca potrafi kilkakrotnie przyspieszyć produkcję czy generalnie rozwój danego układu planetarnego. Zatem, by nie dopuścić do zbytniego rozwarstwienia poziomu cywilizacyjnego wśród systemów, nasz bohater musi niestety co kilka tur zmieniać zarządzane przez siebie układy. Nieco lepiej wygląda to w przypadku herosów przypisanych do flot bojowych. Tutaj przede wszystkim liczy się siła ognia oraz pancerz, a co za tym idzie – odpowiednio dobrane moduły wspomagające.

Nieznany wróg

Z racji istnienia galaktycznej konkurencji w postaci innych ras w Endless Space nie zabrakło również dyplomacji, w tym ostatecznego jej stadium, czyli wojny. Okno dyplomacji stworzono dość pomysłowo. Momentalnie przywodzi na myśl sceny z Gwiezdnych wojen i „hologramowe telekonferencje” pomiędzy bohaterami – w naszej grze to przedstawiciele każdej z ras aktualnie uczestniczących w rozgrywce. Klasyfikacja stosunków dyplomatycznych obejmuje sojusz, rozejm, wojnę oraz zimną wojnę. Ta ostatnia symbolizuje wzajemne tolerowanie się, nieprzeszkadzanie sobie, ale i niczym nieskrępowaną inwazję. Co ciekawe, by dokonać ataku na obcy system planetarny, należy wcześniej wypowiedzieć oponentowi wojnę. Natomiast dyplomatyczne pertraktacje są czystą kopią tych z gier spod szyldu Total War. Rozmawiając z inną rasą, przedstawiamy swoje propozycje oraz żądania. Przedmiotem dyskusji mogą być minerały, pieniądze, technologie, a nawet systemy planetarne. O skuteczności, jak i atrakcyjności naszych ofert decydują ogólne relacje między stronami, wcześniejsze efekty wzajemnej działalności, reputacja naszej rasy oraz pragmatyzm.

W Endless Space sztuczna inteligencja stoi na bardzo przyzwoitym poziomie i nie ma opcji, by komputer za bezcen chciał podzielić się z nami np. wysoko levelową technologią. Z czasem poprawne relacje mogą zaowocować możliwością zawarcia sojuszu, a stąd już prosta droga do wysunięcia sugestii otwarcia granic – jedynej możliwości niczym nieskrępowanego buszowania naszymi statkami pomiędzy systemami obcej rasy. Takowe rozwiązanie jest olbrzymim ułatwieniem, gdy skolonizowane przez naszego sojusznika układy planetarne stoją na drodze naszej dalszej ekspansji.

Produkcja floty wojennej może zostać zapoczątkowana w dowolnym systemie planetarnym. Każdy typ statków musi być wyposażony w odpowiednie moduły – opracowujemy je w militarnym segmencie drzewka technologicznego Są one podzielone na trzy grupy: ofensywne (m.in. lasery, torpedy), defensywne (wszelkiej maści pancerze i osłony) i moduły wsparcia (np. lepsze silniki). Każdy z naszych statków może być zaopatrzony w dowolną konfigurację sprzętową, jednak najlepiej wyposażać je w aktualnie najlepsze warianty. Oczywiście wiąże się to z niemałymi kosztami, jednak dobrze jest trzymać rękę na pulsie i mieć pewność, że w danej chwili poradzimy sobie z każdym wrogiem.

Statkami zarządzamy z perspektywy okna floty, gdzie w dowolnym momencie możemy przekalibrować zestaw modułów. Każdy rodzaj statków ma swoją „ładowność” – im wyższa, tym więcej modułów da się zainstalować. Oczywiście te mocniejsze wymagają dodatkowo konkretnych surowców strategicznych. Sama walka odbywa się w sąsiedztwie układów planetarnych, a w każdej bitwie możemy wziąć udział bezpośredni lub pozwolić komputerowi na jej automatyczne rozstrzygnięcie.

Każda batalia składa się z czterech faz: wstępnej, dalekiego zasięgu (dla rakiet), średniego zasięgu (dla laserów) oraz bliskiego zasięgu (dla broni kinetycznej). Podczas starć nie kierujemy jednostkami, nie wydajemy im komend. Jedyne, co możemy robić, to użyć kart wsparcia, by wzmocnić siłę ognia czy obrony naszych jednostek lub zastosować odwrotne działanie wobec przeciwnika. Walczące floty rzucają swe karty przed starciem, a każda z nich jest aktywowana w konkretnej fazie bitwy. Generalnie ten system sprawdza się tylko wtedy, gdy siły obu stron są względnie wyrównane. W przypadku ewidentnej przewagi jednej z nich karty nie pomogą. Nie da się ukryć, że bitwy nieco przypominają menadżerskie mecze piłki nożnej, gdyż prawda jest taka, że poza wyborem kart wsparcia, jedyne, co pozostaje, to podziwianie widoków przestrzeni kosmicznej z walczącymi flotami w roli głównej.

Endless Space = Endless fun

Nie da się ukryć, iż debiutancki projekt francuskiego studia okazał się strzałem w dziesiątkę. Swym rozmachem i złożonością zmusza gracza do taktycznego myślenia, uczy zarządzania, cierpliwości oraz pokazuje, że wojna nie zawsze jest kluczem do zwycięstwa. Mimo kilku niedociągnięć Endless Space, to produkcja bardzo dopracowana, a jej złożoność nie budzi u gracza frustracji. Wręcz przeciwnie. Ta gra autentycznie odpręża. Amplitude Studios z pewnością nie dokonało rewolucji, jednak wielkim stylu pokazało, że gry strategiczne spod szyldu „4X” nie prędko odejdą w zapomnienie. Endless Space to wielka gra – niestety nie dla wszystkich...

Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?