Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Mechanik taboru kolejowego 2017 Recenzja gry

Recenzja gry 27 marca 2017, 14:27

autor: Amadeusz Cyganek

Recenzja gry Train Mechanic Simulator 2017 – teraz kolej na kolej

Zabawa w wirtualnego mechanika to nie tylko naprawianie samochodów czy maszyn rolniczych – teraz czas na znacznie większe gabaryty. Do naszego warsztatu trafiają bowiem potężne lokomotywy!

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  1. świetnie sprawdzająca się mechanika napraw;
  2. urozmaicenie w postaci holowania zepsutych lokomotyw przez skład serwisowy;
  3. niewielkie ulepszenia w mechanice rozgrywki (stoły, tablet, interfejs);
  4. dużo części do wymiany;
  5. sporo zróżnicowanych scenariuszy;
  6. świetna rzecz dla miłośników kolei i techniki.
MINUSY:
  1. irytująca praca kamery;
  2. gra potrafi czasami wyrzucić nas do pulpitu;
  3. po pewnym czasie odkręcanie śrubek może zirytować.

Miłośnicy babrania się w smarach, grzebania w silnikach i kombinowania przy zawieszeniu w komputerowej rzeczywistości mają ostatnio pełne ręce roboty. Sukces niepozornego Car Mechanic Simulatora sprawił, że na rynek zaczęły trafiać także inne tytuły, które pozwalają na rozłożenie na czynniki pierwsze chociażby potężnych ciężarówek. Teraz z kolei kolej na kolej – w Mechaniku Taboru Kolejowego 2017 będziemy musieli postarać się o to, by lokomotywy wreszcie puściły parę, a pociągi wróciły na właściwe tory. I co ważne, mimo czasowych kłopotów z trakcją na bocznicę chcemy zjeżdżać stosunkowo rzadko.

Recenzja Train Mechanic Simulator 2017 – teraz kolej na kolej! - ilustracja #1

Maźnica do wymiany!

Mimo iż nie należę do wielkich maniaków kolei, to zawsze gry z pociągami w roli głównej dziwnym trafem wysysały z mojego życia długie godziny. Wszystko zaczęło się od pierwszych części Railroad Tycoon, potem po drodze przewinęła się bardzo niepozorna, acz niesamowicie grywalna stategia Rails Across America, a w późniejszych latach gry ekonomiczne ustąpiły pola symulatorom – serii Trainz oraz Train Simulator. Recenzowany tytuł to chyba najdziwniejsza propozycja wpisująca się w ten nurt – przecież na pierwszy rzut oka nie może być nic bardziej nieprzystępnego od zachęty do grzebania we wnętrzu potężnej lokomotywy. I choć z całą stanowczością trzeba stwierdzić, że nie mamy do czynienia z tytułem wybitnym, to domorośli mechanicy, majsterkowicze i pasjonaci kolei powinni czuć się w Train Mechanic Simulator 2017 jak na ruchliwej zajezdni.

Recenzja Train Mechanic Simulator 2017 – teraz kolej na kolej! - ilustracja #2

To chyba jedna z niewielu gier, o których istnieniu dowiedzieliśmy się… po zapowiedzi dodatku o nazwie Złoty pociąg, który ma pomóc rozwikłać tajemnicę słynnego niemieckiego złotego pociągu. Jakkolwiek osobliwa jest to taktyka, to chyba nie zaskodziła ona finalnej jakości podstawki.

W grze – jak zapewne wszyscy się domyślacie – zajmiemy się naprawą lokomotyw. Do naszego zakładu trafiają maszyny przeróżnych typów, zarówno klasyczne parowe, jak i spalinowe czy nowoczesne, zelektryfikowane pojazdy. Typ lokomotywy oczywiście wpływa na sposób prowadzenia naprawy – każda z nich ma bowiem swoje unikalne elementy niespotykane w innych modelach, co przekłada się także na ogromną ilość części, które przyjdzie nam wymienić w trakcie kolejnych zadań. Co prawda nie podjąłem się trudu liczenia wszystkich elementów możliwych do wymiany, ale śmiało mogę uwierzyć na słowo twórcom wspominającym o nawet tysiącu interaktywnych części.

Recenzja Train Mechanic Simulator 2017 – teraz kolej na kolej! - ilustracja #3

Trudno nie zauważyć faktu, że już po kilkudziesięciu minutach rozgrywki stajemy się ekspertem od budowy lokomotyw. W mig lokalizujemy maźnice, niestraszne są nam przekładnie napędowe, a szukanie odpowiedniej świecy w komorze zapłonowej zajmuje ledwie chwilę. A to tak naprawdę dopiero początek zabawy, bo o ile zabawa z wózkami jezdnymi (mówiąc po naszemu – „zawieszeniem pociągu”) jest jeszcze w miarę łopatologiczna i prosta, tak znalezienie usterki w potężnych silnikach, zwłaszcza na początku przygody z grą, to jak szukanie igły w stogu siana. Co istotne, nietrudno przeoczyć niewielkie elementy, które finalnie mogą odpowiadać za poszczególne awarie – takiej ilości kabelków, gumek i innych mikroskopijnych elementów w komputerowych „mechanikach” jeszcze nie widziałem. Dostanie się do wnętrza cylindrów w Car Mechanic Simulator to przy naprawie pociągu w Train Mechanic Simulator 2017 po prostu wielki pikuś.

Tomek i Przyjaciele

Recenzja Train Mechanic Simulator 2017 – teraz kolej na kolej! - ilustracja #4

Gra oczywiście pod względem rozgrywki mocno bazuje na wspomnianym symulatorze mechanika samochodowego – gracz otrzymuje zlecenie, następnie za pośrednictwem trybu badania sprawdza poszczególne części i w razie potrzeby wymienia lub naprawia te zużyte. Proces naprawy popsutych podzespołów jest więc naprawdę całkiem prosty i intuicyjny, choć jednocześnie szalenie monotonny. Zarobione podczas gry pieniądze możemy zainwestować w rozwój warsztatu i pierwsze, na co powinniśmy postawić, to osiągnięcie maksymalnego poziomu w szybkości odkręcania śrubek. Montaż i demontaż poszczególnych części potrafi czasami doprowadzić do szewskiej pasji, a skoro mamy do czynienia z potężnymi maszynami, to zapewne spodziewacie się też, że części składowe lokomotyw wykorzystują ogromne ilości elementów mocujących. Oczywiście rozumiem, iż jest to w pewnej mierze kwestia próby oddania realizmu, ale o ile w ciągu pierwszej czy drugiej godziny odkręcanie śrubek zbytnio nie przeszkadza, tak w późniejszym stadium gry można zwyczajnie oszaleć.

Twórcy w sumie serwują nam 75 scenariuszy i trzeba przyznać, że są one naprawdę różnorodne – to zasługa nie tylko ogromnego zestawu części do wymiany i różnych zleceń, ale także jednego elementu, który bardzo urozmaica rozgrywkę i pomaga oderwać się od monotonii kolejowych warsztatów. Autorzy postarali się bowiem o wprowadzenie elementu holowania zepsutych lokomotyw do warsztatu, co rzecz jasna przekłada się na konieczność prowadzenia składu serwisowego zdolnego do uciągnięcia awaryjnej maszyny.

Szyny były złe, a podwozie, podwozie…

Recenzja Train Mechanic Simulator 2017 – teraz kolej na kolej! - ilustracja #1

Ku mojemu zaskoczeniu jest to naprawdę dobrze zrealizowany element gry – popsute lokomotywy stacjonują bowiem w różnych miejscach na całkiem sporej mapie podzielonej na odpowiednie sektory, za pomocą których gra wskazuje właściwą lokalizację naszego celu. Samo prowadzenie składu nie jest szczególnie skomplikowane – do celu docieramy bowiem przestawiając kolejne zwrotnice i regulując prędkość lokomotywy. To drugie jednak nie ma raczej zbyt wielkiego znaczenia – wykolejenie nie wchodzi w rachubę nawet wtedy, gdy zasuwamy na zakrętach z prędkością 50-60 km/h, możemy więc spokojnie gnać przed siebie, bo z symulacją ten element ma niewiele wspólnego.

Niejednokrotnie przyjdzie nam także zmagać się z lokomotywami, które z różnych przyczyn wypadły z torów – w tym celu korzystamy ze specjalnego podnośnika kolejowego pozwalającego na postawienie popsutych maszyn z powrotem na koła. Manewrowanie kilkunastotonowymi kolosami (zwłaszcza w powietrzu) wiszącymi na linach nie należy do najłatwiejszych, ale to naprawdę fajne urozmaicenie rozgrywki. Na szczęście, bo krążenie pomiędzy stanowiskiem do naprawy, stołami naprawczymi i biurem po pewnym czasie mogłoby skutecznie zniechęcić najbardziej wytrwałego miłośnika kolei.

Warto również wspomnieć o tym, że poprawiono szereg elementów znanych z poprzednich symulatorów mechanika – znacznie wygodniejszy w obsłudze jest interfejs użytkownika, który teraz pozwala na bardzo szybkie przełączanie pomiędzy poszczególnymi trybami pracy. Dobrym pomysłem jest także wprowadzenie trzech stołów do napraw – osobno dla części elektrycznych, mechanicznych oraz hydraulicznych. Wygodnie obsługuje się także prosty tablet, dzięki któremu możemy zamówić poszczególne części potrzebne do naprawy lokomotyw, jak również ulepszyć warsztat. Nie są to może oszałamiające nowości, ale te drobiazgi wpływają na ogólne wrażenie z rozgrywki.

Recenzja Train Mechanic Simulator 2017 – teraz kolej na kolej! - ilustracja #2

Technikalia na bocznicy

To, do czego muszę się jednak przyczepić, to kwestie techniczne, co już niejako stało się tradycją w przypadku różnorodnych symulatorów. Graficznie tytuł prezentuje się zwyczajnie średnio – niedostatki wizualne przykrywane są masą filtrów rozmywających, choć nie w takim stopniu, aby uniemożliwić nam zlokalizowanie poszczególnych elementów lokomotywy. Naprawę utrudnia jednak fatalnie działająca kamera – to już kolejny tytuł z tej serii, w którym zamiast zamartwiać się lokalizacją zepsutej części, wkurzamy się z powodu niesamowitych trudności związanych z koniecznością ustawienia odpowiedniej perspektywy na wybrane elementy lokomotyw. Tyczy się to zwłaszcza napraw związanych z silnikiem, gdzie dotarcie do małych elementów wymaga sporej cierpliwości właśnie ze względu na szwankującą kamerę.

Gra ma także, niestety, uporczywą tendencję do zawieszania podczas jazdy lokomotywą serwisową. O ile podczas naprawy maszyn w warsztacie wycieczki do pulpitu w ogóle się nie zdarzają, tak podczas przemierzania rozległej mapy ma to miejsce z zadziwiającą regularnością. Nie brakuje również irytujących, krótkotrwałych zawieszek – te problemy należałoby poprawić w pierwszej kolejności i mam nadzieję, że już niebawem tak właśnie się stanie.

Recenzja Train Mechanic Simulator 2017 – teraz kolej na kolej! - ilustracja #3

Jeśli kogoś nie bawi perspektywa naprawiania lokomotyw i ma niezbyt przyjemne wspomnienia z Car Mechanic Simulator lub podobnych produkcji, to nawet nie zamierzam przekonywać do Mechanika Taboru Kolejowego 2017. Nie od dziś wiadomo, że symulatory często kierowane są do dość specyficznej grupy odbiorców, ale recenzowany tytuł wydaje się być naprawdę ciekawą propozycją dla wszystkich tych, którzy lubią majsterkować i kombinować, a przy okazji chcieliby poznać meandry kolejnictwa i budowy lokomotyw od wewnątrz.

Train Mechanic Simulator 2017 to bardzo przyjemna produkcja, choć czasami wymagająca od nas odpowiedniej dozy cierpliwości. System remontu maszyn nadal sprawdza się nieźle, cieszy także dopracowanie pomniejszych elementów rozgrywki oraz moduł jazdy lokomotywą serwisową. Tym bardziej szkoda więc czysto technicznych błędów, zwłaszcza irytującej pracy kamery, która niejednokrotnie potrafi skutecznie odebrać chęć do zabawy. Mimo tych problemów, Train Mechanic Simulator 2017 daje przyzwoity ładunek frajdy na co najmniej kilkadziesiąt godzin zabawy. To po prostu porządnie wykonana robota – bez premii, ale i bez kar umownych.

O AUTORZE

Z Train Mechanic Simulator 2017 spędziłem kilka godzin, wypełniając kilkadziesiąt misji w trybie kariery. W szybkim przyswojeniu zasad rozgrywki pomogły mi doświadczenia z poprzednich produkcji opartych na tym samym pomyśle, czyli dwóch części Car Mechanic Simulator oraz gry Truck Mechanic Simulator.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry Mechanik Taboru Kolejowego 2017 na PC otrzymaliśmy nieodpłatnie od firmy Playway.

Recenzja gry Farming Simulator 25 - Giants Software, nie można tak było od razu?
Recenzja gry Farming Simulator 25 - Giants Software, nie można tak było od razu?

Recenzja gry

Choć Farming Simulator 25 nie przynosi wszystkich zmian, o jakie prosili fani, to dzięki takim funkcjom jak deformacja terenu i GPS jawi się jako najlepsza dotychczas odsłona cyklu. Odsłona, która daje mnóstwo frajdy - a z modami będzie jeszcze lepiej!

Recenzja gry MechWarrior 5 Clans - dla fanów uniwersum BattleTech ta gra jest jak gwiazdka
Recenzja gry MechWarrior 5 Clans - dla fanów uniwersum BattleTech ta gra jest jak gwiazdka

Recenzja gry

MechWarrior 5: Clans zapowiadał powrót serii do motywów, które stanowiły o jej świetności w połowie lat 90. XX wieku. O grze było jednak dość cicho przed premierą, co wzbudzało moje obawy. Czy studio Piranha Games stworzyło w końcu tytuł godny przodków?

Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE
Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE

Recenzja gry

Expeditions: A MudRunner Game to powolna jazda w terenie dla cierpliwych kierowców. Świetną mechanikę jazdy ze SnowRunnera opakowano tu jednak w nudną otoczkę ekspedycji naukowych, które głównie irytują prymitywnymi minigrami.