Goat Simulator

Minirecenzja Goat Simulator – koza sieje zniszczenie na urządzeniach mobilnych

Gdy w lutym 2014 roku zespół Coffee Stain Studios zaprezentował światu efekt pracy, którą wykonano w ramach zwykłego żartu, nikt nawet nie podejrzewał, że tytuł kiedykolwiek faktycznie ukaże się na rynku. Pomysł na Goat Simulator chwycił jednak do tego stopnia, że deweloperzy postanowili pociągnąć temat dalej i 1 kwietnia 2014 projekt wylądował na komputerach PC. Kilka miesięcy później „Symulator kozy” trafił także do posiadaczy urządzeń mobilnych i to właśnie tej wersji przyglądamy się bliżej w niniejszej minirecenzji.

Przenośna edycja Goat Simulator to właściwie ta sama gra, co na PC-tach, tyle, że ze sterowaniem (wirtualne przyciski wyświetlane na ekranie) dostosowanym do ekranów dotykowych. W związku z tym, zabawa jest równie absurdalna i pełna rozmaitych błędów, co w „dużym” wydaniu. Gracze wcielają się więc w tytułową kozę, której zadaniem jest sianie zniszczenia w niewielkim, ale za to w pełni otwartym miasteczku, za co otrzymuje się punkty.

Główną atrakcją produkcji studia Coffee Stain jest humor, objawiający się nie tylko w głupkowatym gameplay’u, opartym na pokręconej fizyce i wszędobylskich błędach (jest to chyba jedyna produkcja na świecie, która bez mnóstwa bugów byłaby słaba), ale także w osiągnieciach, zdobywanych chociażby za wykonanie skoku. Swoje trzy grosze dorzucają również główni bohaterowie tytułu. Możemy bowiem wcielić się nie tylko w kozę, ale także w pingwina czy też żyrafę.

Koniec końców, traktując Goat Simulator w kategoriach normalnych gier, okazuje się, że jest to słaba produkcja. Jeżeli jednak podejdziemy do tego projektu jako do zwykłej, zabawnej i zwariowanej ciekawostki, to może ona nam zapewnić kilka miłych chwil. Czy jednak warto wydać na coś takiego około 20 zł? Decyzję musicie podjąć sami.