autor: Aleksander Kaczmarek
Dlaczego nie kończymy gier?
Są zbyt długie i nudne, a może po prostu wymagają zbyt wiele uwagi? Blake Snow z serwisu CNNTech zastanawia się, dlaczego tak niewielu graczy potrafi przebrnąć przez kampanie trybu single-player i jaka jest przed nimi przyszłość.
Tylko jeden na dziesięciu graczy rozpoczynających kampanię single-player dociera do jej końca. Pozostałych dziewięciu finałowe sceny może zobaczyć jedynie na klipach w YouTube – twierdzi Keith Fuller, wieloletni pracownik koncernu Activision. Niezależny dziennikarz Blake Snow w obszernym artykule na łamach serwisu CNNTech zastanawia się, dlaczego coraz rzadziej kończymy gry i jaka czeka nas przyszłość.
Czasy, kiedy gracze poświęcali ponad 300 godzin, aby wykonać wszystkie zadania w Baldur's Gate II odeszły w zapomnienie. Dzisiaj na ukończenie rozbudowanej kampanii trybu single-player potrzeba zwykle nie więcej niż 20 godzin, a zdaniem Snowa będzie jeszcze krócej...
Statystyka nie kłamie
Red Dead Redemption to w opinii wielu krytyków najlepsza gra 2010 roku. Dzieło deweloperów z firmy Rockstar Games powinno zapewnić graczom co najmniej 30 godzin zabawy. Problem w tym, że mało kto chce poświęcić tyle czasu na strzelanie do rewolwerowców z Dzikiego Zachodu. Z danych monitorującego aktywność w grach serwisu Raptr wynika, że na 23 miliony rozpoczętych kampanii w RDR finałową misję ukończyło zaledwie 10% grających. Dla porównania, statystyki portalu Backloggery wskazują, że tworzone tanim kosztem, proste i ultrakrótkie internetowe mini-gierki mają współczynnik ukończeń sięgający 85%.
Coraz mniej czasu
Jedną z głównych przyczyn spadającego zainteresowania rozbudowanym trybem kampanii single-player w grach jest wiek grających. Dziesięć lat temu statystyczny amerykański gracz miał niespełna 30 lat. Obecnie, według danych Entertainment Software Association, jest to 37 lat. Snow zauważa, że w tym wieku większość osób nie tylko prowadzi aktywne życie zawodowe, ale ma już rodziny i wychowuje dzieci. Ich czas jest więc mocno ograniczony. Na domiar złego dochodzą jeszcze różne dystraktory...
Ilość elektronicznych rozpraszaczy jest większa niż kiedykolwiek przedtem. Ludzie potrzebują czasu, żeby sprawdzić Facebook, napisać post na Twitterze, wrzucić coś zabawnego na swój blog, zagrać na telefonie... no i w grę, którą zrobiłeś. Jeśli czują, że koniec jest daleki, po prostu mówią „nie mam na to czasu” i przestają grać – twierdzi Jeremy Airey z amerykańskiego oddziału firmy Konami.
Multiplayer wygrywa z singlem
Jakim grom wideo gracze poświęcają najwięcej czasu? Odpowiedź jest prosta – tym, które oferują dobry tryb wieloosobowy. Zdaniem Snowa „gracze mogą mówić, że lubią kampanie single-player z epickim rozmachem. Ale tak naprawdę, tym czego chcą najbardziej, jest sieciowy multiplayer”.
Kolejny raz ma to swoje potwierdzenie w statystykach serwisu Raptr. Średnia ilość czasu spędzanego w takich grach jak Call of Duty: Black Ops (średnia 67 godzin), Halo: Reach (43 godziny), a nawet Battlefield: Bad Company 2 (18 godzin) wydaje się poza zasięgiem tytułów oferujących rozbudowane kampanie trybu single-player.
Znam wielu ludzi, którzy kupują najświeższe strzelaniny i nawet nie mają zamiaru rozpoczynać gry w single-playerze – przekonuje Keith Fuller, były pracownik koncernu Activision.
Kampanie są kosztowne
Argumentem przemawiającym na niekorzyść rozbudowanych kampanii dla jednego gracza są również koszty. Fuller wylicza, że stworzenie wysokiej jakości 6-godzinnego „singla” to dla 100-osobowego zespołu deweloperskiego około 2 lata pracy i koszt rzędu 24 milionów dolarów. Znalezienie wydawcy, który zdecydowałby się zainwestować w 20-30 godzinną kampanię single-player graniczy więc z cudem. Zwłaszcza, jeśli sami gracze nie są tym szczególnie zainteresowani.
Obecnie bardziej niż kiedykolwiek firmy mają świadomość tego, gdzie i w jaki sposób ich gry są użytkowane, a także czego oczekują gracze. W rezultacie mniejszą uwagę zwracają na tryb single-player, któremu grający poświęcają mniej czasu, energii i zainteresowania – twierdzi Scott Steinberg, szef działu gier wideo w firmie consultingowej TechSavvy.
Krótka przyszłość grania
Zdaniem autora artykułu w CNNTech, przyszłość jednoosobowego grania to coraz krótsze kampanie, co jednak powinno przełożyć się na wyższy odsetek graczy docierających do końcowych napisów.
Wiele gier osiąga w tej chwili współczynniki ukończenia na poziomie 40-50 procent dzięki 10-godzinnym kampaniom trybu single-player, w miejsce do niedawna 20-30 godzinnych. Oczywiście, ma to swoje dobre i złe strony, zależnie na co patrzeć. Jest lepiej niż było, ale to nadal oznacza, że ponad połowa zawartości w grach nie jest właściwie doceniana – uważa John Lee, wiceprezes ds. marketingu w serwisie Raptr.
Co ciekawe, amerykańcy miłośnicy gier nie wydają się zaniepokojeni coraz krótszymi kampaniami single-player.
Róbcie gry warte mojego czasu i pieniędzy, a będę zadowolony. Mimo wszystko 10 godzin czegoś niesamowitego jest lepsze niż 20 godzin nudy – puentuje Casey Willis, zapalony gracz z Atlanty.