autor: Anna Karpińska
Rząd zdecydował o cenzurze Internetu
Wczoraj na posiedzeniu poświęconym ustawie hazardowej, Rada Ministrów przyjęła projekt zmian w przepisach, który umożliwi Państwu blokowanie stron internetowych oraz daleko idącą kontrolę globalnej sieci.
Wczoraj na posiedzeniu poświęconym ustawie hazardowej, Rada Ministrów przyjęła projekt zmian w przepisach, który umożliwi Państwu blokowanie stron internetowych oraz daleko idącą kontrolę globalnej sieci.
Do trzech razy sztuka
To już trzeci raz kiedy ministrowie starają się opracować projekt przepisów wprowadzających ograniczenia związane z Internetem. Wstępna propozycja zmian pojawiła się w listopadzie, kolejna w grudniu. Po publikacji wstępnej wersji poprawek w stronę Rządu popłynęła fala krytyki.
Oburzeni byli nie tylko internauci. Uwagi krytyczne zgłaszali także prawnicy, którzy zwracali uwagę na to, że listopadowy projekt jest niezgodny z wieloma aktami prawnymi, z Konstytucją RP na czele. Zaniepokojenia nie kryli także pracownicy branży internetowej, którzy wystosowywali nawet oficjalne pisma ze sprzeciwem wobec praktyk zaproponowanych przez rządzących.
Wydawało się, że po tak ostrej krytyce wstępny projekt zmian zostanie porzucony, lub przynajmniej poddany rewizji i w następnym etapie przy pomocy ekspertów oraz wsparciu ze strony opinii publicznej, zostanie oczyszczony z zapisów, które łamały obowiązujące prawa lub wprowadzały bezsensowne procedury.
Wczoraj okazało się jednak, że mimo wielu głosów krytyki, Rząd zdecydował się aby przepisy dotyczące cenzury Internetu włączyć do treści ustawy hazardowej. Tym co budzi największe obawy jest fakt, że zostały one w niej zawarte w niemal niezmienionej formie. Przypominamy, że grudniowa koncepcja (schemat poniżej) mimo licznych poprawek w stosunku do wersji poprzedniej i tak została poddana krytyce przez ekspertów i użytkowników sieci.
Projekt z grudnia
Wykrycie nielegalnych treści (cybercelnik) >> Decyzja o sprawdzeniu danych internauty (sąd) >> Możliwość odwołania się od decyzji (do sądu)
Jak będzie wyglądać postępowanie
Wykrycie nielegalnych treści >> Wniosek do sądu okręgowego w Warszawie (wnioskować mogą: Policja, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wywiad skarbowy i Służba Celna) >> Decyzja o wpisaniu strony do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych >> Zablokowanie strony przez przedsiębiorcę telekomunikacyjnego w ciągu 6 godzin od przedłożenia mu danych z rejestru >> Możliwość odwołania się od decyzji sądu (strona pozostaje zablokowana do czasu pozytywnego rozpatrzenia odwołania)
Rejestr stron zakazanych
Nowa procedura, choć uwzględnia część sugestii prawników, także zawiera kontrowersyjne zapisy. W opublikowanym na rządowej stronie komunikacie czytamy, że w zatwierdzonym projekcie znalazły się następujące postanowienia:
1. Utworzony zostanie Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych, który ma prowadzić prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Rejestr będzie zawierał elektroniczne adresy umożliwiające identyfikację stron internetowych lub innych usług, zawierających tzw. treści niedozwolone. Będą to m.in.:
- treści pornograficzne z udziałem małoletniego,
- treści tworzone w celu dokonania kradzieży i oszustw finansowych,
- treści umożliwiające organizowanie gier hazardowych bez zezwolenia.
2. O wpisie do rejestru adresu strony internetowej lub usługi będzie rozstrzygał sąd okręgowy w Warszawie w postanowieniu wydanym na wniosek: Policji, wywiadu skarbowego lub Służby Celnej.
3. Przedsiębiorca telekomunikacyjny będzie zobowiązany do zablokowania takiej strony lub usługi w ciągu 6 godzin od udostępnienia mu danych z rejestru.
A gdzie wolność?
Mimo iż Rząd zmienił brzmienie zapisów w ustawie, prawnicy i dostawcy usług internetowych biją na alarm. Wprowadzenie tych zmian oznacza bezpośrednie ograniczanie praw obywateli. "Niestety w imię walki z e-hazardem rząd przygotował niebezpieczny wyłom w wolności słowa" – stwierdza Jarosław Sobolewski, dyrektor Związku Pracodawców Branży Internetowej IAB (Mediarun).
Nie mniej kontrowersji budzi także fakt, że za wymierzanie kary odpowiedzialni będą dostawcy usług internetowych. Po wejściu w życie poprawek, to do ich zadań należeć będzie blokowanie witryn łamiących prawo. Jednocześnie nie otrzymają z tego tytułu ani finansowego wsparcia od Państwa ani pomocy w postaci chociażby oddelegowania do tych zadań dodatkowych pracowników. Piotr Dziubak, rzecznik prasowy Urzędu Komunikacji Elektronicznej zwraca uwagę, że karanie przestępców internetowych nie należy do obowiązków prywatnych przedsiębiorców. Jego zdaniem "Zadania państwowe powinny być wykonywane na koszt państwa."
To jednak nie koniec listy niedoskonałości, które znalazły się w przyjętym projekcie. Zablokowanie strony bez uwzględnienia wniosku odwoławczego oznacza, że jeśli sąd się pomyli, witryna będzie skazana na zawieszenie działalności i straty finansowe. Biorąc pod uwagę fakt, że sprawami cyberprzestępczości zająć ma się tylko jeden organ sądowy, który odpowiedzialny będzie za cały kraj, należy spodziewać się, że oczekiwanie na wyrok może ciągnąć się w nieskończoność. „Tego rodzaju tryb postępowania nie ma miejsca ani w przypadku innych mediów elektronicznych, ani w przypadku prasy” - komentuje Marek Szydłowski. (Mediarun)
Marcin Cieślik, prezes Internet Society Polska, międzynarodowej organizacji zajmującej się rozwojem globalnej sieci uważa, że jeśli zapisy ostatecznie trafią do ustawy oznacza to powrót do stanu z czasów PRL-u: „Rząd przy okazji delegalizacji e-hazardu powraca do praktyk sprzed 1989 r. Z jedną różnicą: wtedy nie było Internetu" (Mediarun).
Podobne zmiany do tych zatwierdzonych przez Rząd wprowadziły też inne państwa europejskie. Po ich wdrożeniu często okazywało się, że są niedoskonałe i zamiast likwidować problemy stają się przyczyną następnych. Dobrym przykładem niech będzie Finlandia, w której do rejestru trafiły nie tylko strony z nielegalną zawartością, ale także te, które miały w swej treści jedynie linki do nich.
Wobec faktu zatwierdzenia projektu zmian przez Radę Ministrów pozostaje mieć nadzieję, że skutecznie zadziała szereg mechanizmów, które mogą jeszcze uchronić obywateli przed wejściem w życie niedopracowanych i niezgodnych z prawem przepisów.
W procesie legislacyjnym proponowane przez Rząd zmiany może odrzucić kolejno Sejm, Senat i Prezydent. Jeśli i te podmioty okażą się bezsilne pozostaje jeszcze Trybunał Konstytucyjny i zaskarżenie przepisów na drodze unijnej.